Informacja o ukrywającym się w zbożu rannym niemieckim żołnierzu, który albo został zabity, albo zmarł na skutek odniesionych obrażeń, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wiadomo też było, że Niemiec został pochowany na polu w Miączynie. Członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Rejon IV” znaleźli to miejsce i odkopali szczątki.
Na miejsce przybył zamojski archeolog Andrzej Maziarz, który przejął kontrolę nad wykopem.
W lipcu 1944 r. Niemcy byli w odwrocie. – Los każdego niemieckiego żołnierza, który stawiał opór, był przesądzony – informuje Joanna Krzyszczuk, prezes Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Rejon IV” w Miączynie.
– Ofensywa ze wschodu „rozjechała” ich pozycje i – nie zatrzymując się – sunęła dalej. Jeżeli trwały walki, to krótko.
CZYTAJ TEŻ:
Na polu w Miączynie
Pani prezes wiele lat temu usłyszała od swojej babci historię o rannym niemieckim żołnierzu, który ukrywał się w zbożu. Nie wiedziała, czy zmarł od ran czy został zabity. Wiadomo jej było tylko, że został pochowany na polu w Miączynie.
– Tę samą wersję usłyszałam jeszcze kilka razy od starszych mieszkańców Miączyna – opowiada pani Joanna.
– Nasza koleżanka, Marta Dołgan, przeprowadziła własne „śledztwo” i zawęziła obszar poszukiwań do jednej działki. Następnym krokiem było uzyskanie zgody pisemnej od właścicielki, a następnie od konserwatora zabytków. Kiedy już formalnościom stało się zadość, wyruszyliśmy na poszukiwania.
Wspomagał ich honorowy Członek stowarzyszenia, Jan Dołgań, autor książki „Wielka Wojna na Zamojszczyźnie i Ziemi Krasnostawskiej 1914”.
– Nie ukrywam, że byliśmy sceptycznie nastawieni, ponieważ nie raz słyszeliśmy fantastyczne opowieści o zakopanych „skarbach”, które się nie potwierdziły – dodaje pani prezes.
Ale po jakiejś godzinie, kiedy usłyszeli głośny sygnał wykrywacza, zrodziła się nadzieja, że może tym razem się uda. Po chwili w płytkim wykopie zobaczyli charakterystyczny zarys hełmu niemieckiego oraz fragment czaszki. Prace natychmiast przerwano.
Nieśmiertelnik, hełm, odznaki
O znalezieniu szczątków został powiadomiony Wojewódzki Konserwator Zabytków, a na miejsce przybył zamojski archeolog Andrzej Maziarz, który przejął kontrolę nad wykopem.
– W wyniku pracy archeologa naszym oczom ukazywały się kolejne przedmioty, które żołnierz miał przy sobie jak np. pełny nieśmiertelnik, Odznaka Szturmowa Piechoty czy Odznaka za Rany – relacjonuje Joanna Krzyszczuk.
– Dużym zaskoczeniem było odkrycie szczątków bandaża elastycznego w pobliżu ramienia żołnierza, co wskazywało na to, że faktycznie był ranny. W naszej ocenie, żołnierz ten poniósł rany lub zginął wskutek ofensywy, która rozpoczęła się od szosy Zamość-Hrubieszów w kierunku północnym. Znaleziony przy nim pojemnik na lufę zapasową MG34 może wskazywać, że na tym polu znajdowało się gniazdo karabinu maszynowego. Z tego miejsca jest doskonały widok na wspomnianą drogę. Po śmierci ciało tego żołnierza mogło leżeć kilka dni w lipcowym słońcu, po czym zostało pochowane w dość płytkim rowie. Położenie zwłok wskazuje, że zostało wrzucone do rowu i spoczęło na prawym boku. Na koniec dorzucono pojemnik na lufę. Żołnierz nie miał butów, które były zbyt cenne, by je zostawić, ale za to miał nieśmiertelnik, hełm i odznaki.
Ustalenie tożsamości żołnierza to kwestia czasu. Skontaktowano się już w tym celu ze stroną niemiecką.
Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Rejon IV” to grupa pasjonatów, która dostrzegła potencjał historyczny Zamojszczyzny.
– Wbrew powszechnej opinii, nasza praca nie polega tylko na poszukiwaniach prowadzonych za pomocą wykrywacza metali – mówi prezes Joanna Krzyszczuk.
– Przed tym gdy wyjdziemy w teren musimy zebrać materiał. W tym celu studiujemy stare mapy, zdjęcia lotnicze i satelitarne, przeszukujemy archiwa polskie i zagraniczne, rozmawiamy z mieszkańcami. Również ścisła współpraca z konserwatorem zabytków, archeologami, historykami oraz innymi grupami, jak na przykład Fundacja Historyczne Roztocze, bardzo pomaga nam w ustaleniu pewnych faktów.
Dopiero po zebraniu informacji i uzyskaniu odpowiednich zgód, ruszamy w teren. Chcemy bardzo podziękować nie tylko za współpracę, ale również za naukę i profesjonalizm panom Wiesławowi Komanowi i Andrzejowi Maziarzowi z zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
Marta Dołgan ze Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Rejon IV” w Miączynie przeprowadziła własne "śledztwo".
Napisz komentarz
Komentarze