Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 12 maja 2024 14:43
Reklama Baner A1 BUDBRAM
Reklama

Portrety rodu Zamoyskich. Władysławowi Zamoyskiemu zawdzięczamy Tatry i Zakopane

O centa przelicytował adwokat Władysława Zamoyskiego ofertę żydowskiego przedsiębiorcy i za więcej niż było warte kupił Zakopane. Nie mylili się ci, którzy uważali, że spadł im z nieba potomek znamienitego rodu. Został hrabia władcą, ale i wybawcą z obcych rąk najpiękniejszego skrawka ziem polskich i wielkim budowniczym Zakopanego i Tatr.
Władysław Zamoyski
Władysław Zamoyski

Autor: Fot. "Wierchy: rocznik poświęcony górom i góralszczyźnie" 1925; Małopolska Biblioteka Cyfrowa

O ile Jan Zamoyski w Zamościu jest znany chyba każdemu, to o pochodzącym z rodu Zamoyskich Władysławie mało kto słyszał.

Zapytać o niego pierwszą lepszą osobę, nie powie o nim nic. Ale gdy zapytać o wycieczkę w Tatry, zaraz zacznie opowiadać o swoich podbojach. I zdziwi się wtedy ten ów, gdy usłyszy, że gdyby nie Władysław Zamoyski, to urokliwe Zakopane i potrafiące każdemu skraść serce Tatry wraz z Morskim Okiem mogłyby do Polski nie należeć, mogłyby być zupełnie inne niż teraz, a na pewno nie tak wspaniałe.

Władysław Zamoyski z siostrą Marią. Fot. ze zbiorów Zamoyskich w Kozłówce

Władysław Zamoyski przyszedł na świat 18 listopada 1853 roku w Paryżu. Był pierworodnym synem generała Władysława Zamoyskiego i Jadwigi z Działyńskich. Miał jeszcze troje rodzeństwa, ale tylko jedna siostra – Maria (ur. w 1860 r.) dożyła dorosłości. Władyśko, bo tak mówili na niego najbliżsi, często podróżował z rodzicami do innych krajów – głównie były to wyjazdy za ojcem, który był twórcą Legionów Polskich w Turcji i Włoszech i często udawał się do tych krajów oraz do Anglii. Jeśli żona i dzieci nie mogły mu towarzyszyć, spędzali czas w Kórniku czy Poznaniu.

Porażka, Aborygeni i naszyjniki z ludzkich zębów

Władyśko wcześnie stracił dziadka i ojca (gen. zmarł w 1968). Dlatego jego powiernikiem, doradcą i przyjacielem stał się wuj Jan Kanty Działyński (brat matki). Od niego też młody Władek wiele się nauczył – szczególnie zaradności i przedsiębiorczości, które potem zaprocentowały i pomogły mu wyciągnąć z długów wielu znajomych.

Dużo też dały mu jego podróże. Ta najdalsza i najdłużej trwająca była spowodowana chęcią ucieczki po niepowodzeniach w edukacji. Władysław 4 razy zdawał egzaminy do najlepszej wówczas szkoły we Francji – École polytechnique – ale nie został przyjęty. Skorzystał wtedy z nadarzającej się okazji i w maju 1879 r. wraz z komisją francuską jako jej członek wyjechał przygotowywać Wystawę Powszechną w Sydney. Ta wycieczka rozciągnęła się na 2 lata. Zwiedził prawie wszystkie większe miasta, kopalnie, osady górnicze, był w buszu, spotykał się z polskimi emigrantami i zesłańcami, poznał m.in. Mikołaja Mikłucho-Makłaja, badacza Australii i Oceanii. Fotografował i powiększał swoje zbiory etnograficzne i mineralogiczne (dziś można je oglądać na zamku w Kórniku, a są wśród nich takie ciekawostki jak np. naszyjnik z ludzkich zębów). Relacjonował swój pobyt w listach m.in. do wuja Jana. Pisał do niego, że od tego nowego narodu można się wiele nauczyć i wykorzystać u siebie.

To w Australii zastała go smutna wiadomość o śmierci Jana Działyńskiego (zm. w 1881 r.). Hrabia Jan, ostatni z rodu Działyńskich, zapisał swój majątek siostrzeńcowi Władysławowi. Musiał więc spadkobierca wrócić do kraju i zadbać o Kórnik i nie tylko. Wracając, zahaczył jeszcze o Stany Zjednoczone. Czuć było, że nie spieszno mu do obowiązków. Gdy jednak wrócił, wraz z matką i siostrą poważnie zabrał się za pracę. Już w następnym roku otworzyli razem Szkołę Domową Pracy Kobiet.

Wygnany z własnego majątku

Zamoyski był człowiekiem obytym, jednocześnie skromnym i gotowym do wyrzeczeń. Żył w zgodzie z sobą, a nie z tym, co nakazywało jego szlachetne urodzenie. Wśród wyższych sfer zaczął uchodzić za dziwaka, bo po przyjeździe do Kórnika chodził po chałupach i rozmawiał z prostymi ludźmi. Władysław utrzymywał też kontakty z ziemiaństwem. Z czystej sympatii, ale też innych powodów. Uważał bowiem, że tyle jest Polski, ile ziemi w polskich rękach. Dlatego wielokrotnie był wybawcą dla ziemian, którzy popadali w ogromne długi, a on wykupywał ich majątki, żeby wyprzedzić Komisję Kolonizacyjną. W ten sposób ratował, ale też powiększał swój i narodowy majątek.

Nie zabawił jednak długo w Kórniku. W 1885 r. jako obywatel francuski został objęty tzw. ustawami bismarckowskimi. On, jego matka i siostra musieli opuścić zabór pruski, na terenie którego był Kórnik. Nie wrócili tam 30 lat. Z daleka zarządzał majątkiem. Działał m.in. w Galicji, gdzie rozprowadzał akcje poznańskiego Banku Ziemskiego. Bywał częstym gościem w Krakowie oraz u Potockich w Rymanowie – majątku, który wyprowadził na prostą. W tym czasie, jego najbliższych coraz bardziej martwiło, że Władysław, nie mogąc wrócić do Kórnika, wyjedzie na zawsze do Australii. Głowili się więc jak go zatrzymać. I nadarzyła się okazja.

Licytacja życia

„Jak dalece zależało wszystkim na tym, by Zakopane nie wpadło w złe lub obce ręce, najlepszym dowodem jest, że ad hoc uformowane Towarzystwo Ochrony Tatr, mimo ogólnej biedy i równie ogólnej niechęci do składek, zebrało w ciągu ledwie kilku tygodni około 80 tysięcy złr [złotych reńskich, czyli guldenów – to waluta obowiązująca wówczas w zaborze austriackim – przyp. red.]. Oczywiście do zakupienia Zakopanego potrzeba było pięć razy większej sumy, mimo to jednak Towarzystwo postanowiło przystąpić do licytacji w nadziei, że potrzebna całkowita suma zbierze się drogą dalszych składek” – pisał pod pseudonimem „K. Dobrzyński” Henryk Sienkiewicz w felietonie pt. „Kto da więcej”. Artykuł napisany do „Słowa” był „na gorąco” sporządzoną notatką z licytacji Zakopanego, która odbyła się 9 maja 1889 r.

Stanąć do niej mieli oprócz wspomnianego Towarzystwa: „Goldfinger, izraelita z Nowego Targu, Kolischer, również izraelita, współzawodnik pierwszego, domniemany pełnomocnik księcia Hohenlohe” i pod naciskiem opinii – rząd. W ostatniej chwili mówiono, że do licytacji przystąpi też właściciel Kórnika. Wieść o tym zrobiła ogromne wrażenie i dla dobra tych ziem dopingowano właśnie Zamoyskiemu.

Stres przed wielkim dniem był nie do opisania, chociaż poniekąd oddaje tamtejsze nastroje Sienkiewicz. „Przepowiadano, że ani Towarzystwo Ochrony Tatr, ani rząd nie będą mogli przelicytować Kolischera, a zwłaszcza Goldfingera (…) Położenie było istotnie groźne. Goldfinger okazywał zupełną pewność siebie i otwarcie oświadczał, że się utrzyma. Pieniędzy nie mogło mu braknąć, bo worki współwyznawców stały dlań otworem. Zresztą Kolischer czy Goldfinger znaczyło to samo, co zamknięcie gór, wycięcie lasów, zniszczenie, rabunkowe gospodarstwo, wyzysk górali i upadek miejscowości. Musimy co do Kolischera dodać, iż wieści, że występuje on w imieniu ks. Hohenlohe, były przypuszczeniem bez pewniejszych podstaw. Ma to być człowiek ucywilizowany, posiadacz rozległych dóbr na Węgrzech, który prawdopodobnie chciał je zaokrąglić przez nabycie Zakopanego. Z dwojga złego byłoby pożądańszym utrzymanie się Kolischera niż Goldfingera. Towarzystwo, mając na czele ks. E. Sanguszkę i adwokata Markiewicza, wytężało ostatnie siły. Co do rządu, wiedziano, że nie posunie się i nie może się posunąć nad pewną określoną cenę. Zguba zdawała się nieuchronną” – pisał.

Jest wybawca!

Na licytację przyszły tłumy. Ale Zamoyskiego nie było! Strach padł na wszystkich. Zaczęli: 405 tys., 406, 408, po 415 tys. guldenów pełnomocnik rządu ustąpił, 424 tys., 425 po raz drugi... Wtem na sali odzywa się adwokat Józef Rettinger i oświadcza, że składa wadium i staje do licytacji. „Między publicznością zrywają się szmery i cichną. Podziw miesza się z trwogą i nadzieją. Jakim sposobem Rettinger rozporządza tak ogromnymi sumami? (...) Goldfinger blednie. Złowrogie przeczucie ścina mu serce. Przecież ten sam Rettinger zwalił już raz licytację. Zresztą wzbudza on w ogóle postrach między miejscowymi finansistami” – opisuje pisarz. Walka rozpoczyna się na nowo.

„– Czterysta dwadzieścia pięć tysięcy! – powtarza urzędnik.

– I centa! – dodaje z flegmą Rettinger. Pot pokrywa czoło Goldfingera”, cena szybuje do góry. Dochodzi do 460 tys. Po raz pierwszy, po raz drugi...

"Dłonie Goldfingera podnoszą się nagle ku niebu:

– Jam założył papiernię w Zakopanem – mówi głosem „kupca weneckiego” z ostatniego aktu. – Jam zaczął eksploatować chłop... chciałem powiedzieć: lasy! I teraz... teraz... ustępuję!..” – czytali w „Słowie” Polacy. Dramat się skończył. Rettinger wstał i oświadczył, że jest pełnomocnikiem hr. Władysława Zamoyskiego.

Sprawa nie mogła wziąć szczęśliwszego obrotu. W Zakopanem odprawiono z tej okazji nabożeństwo dziękczynne.

Od teraz władca Tatr

„Nowonabywca zapłacił za Zakopane dość drogo – niemal praetium affectionis” – podsumował Sienkiewicz, co miało znaczyć, że zapłacił więcej niż są warte, ale dla niego ważniejsza była ich wartość sentymentalna, uczuciowa niż materialna. Kupił bowiem Zamoyski skrawek polskiej ziemi zniszczony przez poprzednich zarządców, tatrzańskie lasy, w których już prawie nie było drzew. Nabycie dóbr zakopiańskich wiązało się z ustanowieniem hipoteki na majątku kórnickim. Ale jak pisał w liście do generałowej Zamoyskiej Zygmunt Celichowski najważniejsze, że Władysławowi sprawiło to „radość szczerą”.

Zakup Zakopanego zapoczątkował nową walkę, bo tuż po wygranej licytacji książę Christian Hohenlohe – właściciel sąsiednich dóbr leżących po węgierskiej stronie – zaczął rościć prawo do Morskiego Oka, Doliny Rybiego Potoku. Zatarg przybrał charakter walki o granicę polityczną. Rozpoczął się wtenczas długotrwały proces o Morskie Oko, niezwykle trudny i mający ogromne znaczenie dla przyszłej Polski, który znalazł swój pomyślny dla Zamoyskiego finał przed międzynarodowym sądem w Grazu dopiero w 1909 roku.

Zamoyski zrobił dla Zakopanego i Tatr więcej niż ktokolwiek inny. Choć dobra zakopiańskie miały wielki potencjał, trzeba było wiele pracy i mądrych decyzji, by go wykorzystać. Hrabia doprowadził do odnowy tatrzańskich lasów. Były one wtenczas w dramatycznym stanie. Na setkach hektarów zrębów leżały zgniłe resztki kloców, poobcinanych wierzchołków, gałęzi i stojących złomów. Ostatnie drzewa wykańczała inwazja korników, łamały je lawiny i wiatry halne.

Zamoyski zatrudnił wykwalifikowanych leśniczych i utworzył straż leśną, która miała ukrócić kłusownictwo, bo zwierząt w Tatrach też było mało. Nakazał zalesić pas regli sadzonkami wyhodowanymi we własnych szkółkach (za jakość tych sadzonek i wyrobów z fabryki celulozy został nagrodzony złotym medalem na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie 1894 r.) i rozpocząć intensywne zwalczanie plagi kornika (co roku wykładano drzewa pułapkowe). Walka z przyrodą nie była równa. Młode sadzonki drzew wielokrotnie były łamane przez lawiny, niszczyły je też okiście. Ale wytrwałość i upór sprawiły, że Tatry udało się zadrzewić w wysokim stopniu. W dowód uznania za taką działalność Towarzystwo Tatrzańskie przyznało hrabiemu tytuł honorowego członka. 

Zasług nie ma końca

Okres, gdy Zamoyski nabył i rozwijał Państwo Zakopiańskie zbiegł się z początkiem mody na Tatry. Przyjeżdżali w nie ludzie bogaci, przygnani różnymi sprawami, jedni, by zażyć powietrza, inni, by uciec od nawarstwiających się kłopotów, jeszcze inni, by zakończyć w nich życie (o tym wszystkim pisze w „Na Przełęczy” Stanisław Witkiewicz – na podstawie jego dzieła sztukę o tym samym tytule można obecnie obejrzeć w Teatrze Witkacego w Zakopanem).

Z miesiąca na miesiąc, z roku na rok Zakopane, Tatry, Podhale coraz bardziej się zmieniało, rozrastało, nabierało własnego stylu (a przypomnijmy, że to styl zakopiański jest pierwszym stylem narodowym). Mieszkańcy Podhala mniej narzekali na powodzie, bo nasadzona roślinność zatrzymywała wodę.

Od 1889 roku czynił Zamoyski starania o wybudowanie kolei z Chabówki do Zakopanego, by turyści nie musieli już jeździć tu furmankami. W 1896 r. uzyskano zgodę cesarza Franciszka Józefa, a w 1899 r. rozpoczęto budowę linii kolejowej. Dwa lata później na tory wjechał pierwszy pociąg. 

Dzięki Zamoyskiemu pobudowano też wodociągi, fabrykę papieru, elektrownię w Kuźnicach, Muzeum Tatrzańskie im. Tytusa Chałubińskiego, Bazar Polski na Krupówkach, w którym promowano handel i kulturę polską, skocznię narciarską w Dolinie Jaworzynki. Dla pracowników w górach – schroniska, leśniarki, czyli szałasy górskie. To Zamoyski nakazał budowę drogi asfaltowej prowadzącej nad Morskie Oko.

Z jego inicjatywy powstała też szkoła dla góralskich dzieci w Olczy. Do Kuźnic, do willi, w której Zamoyscy mieszkali, przeniesiono Szkołę Domowej Pracy Kobiet.

Władysław Zamoyski z polskimi oficerami przed zamkiem w Kórniku. Fotografia ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej

Hrabia udostępniał należące do niego tereny dla celów turystycznych, a na terenie Kalatówek przeznaczył część własnej ziemi na rzecz brata Alberta Chmielowskiego i jego zakonu. Darował swoje ziemie m.in. pod budowę siedziby dla Towarzystwa Gimnastycznego Sokół.

Właściwie każde przedsięwzięcie społeczne znajdywało w nim sponsora. Trzeba jednak zauważyć, że był hojny, ale niełatwo było go naciągnąć. Był przychylny pomysłom, które miały służyć rozwojowi. Z jego dóbr korzystało harcerstwo i tylko harcerzom pozwalał w lesie palić ogień i biwakować. Hrabia założył w podkrakowskim Tenczynku swój browar, a z czasem zaczął czerpać zyski z dzierżawy prawa propinacji w Zakopanem i jego okolicach, czyli prawa produkcji oraz sprzedaży wyrobów alkoholowych na tym terenie.

Skromność, duma i patriotyzm

Jaki był szlachcic Zamoyski? Mirosław Kwieciński, w filmie dokumentalnym „Władysław hr. Zamoyski. Pan z Wielkopolski – Władca Tatr” mówi, że hrabia chętnie słuchał opowieści górali.

Raz mieli mu mówić o tym jak kłusowali kozice i nieoczekiwanie kozice porwał im niedźwiedź. Nie dali za wygraną, zmusili go do ucieczki, „chwycili capa i puścili się po zboczu w dół, aż skały furcały. Dziwował się hrabia i tyle im dutków nasypał, ile rękom zagarnął” – mieli potem powtarzać.

W tym samym filmie jedna z bohaterek opowiada, że hrabia mieszkał bardzo nędznie.

–  (…) Na książce zasypiał zmęczony, jak wracał z podróży całował stopy matce, w jadalni gasił światło, bo mówił, że jedna żarówka starczy, żeby trafić. Myśmy mieli całkowitą opiekę [od niego i jego matki]. Podobno hrabia pod peleryną przynosił mi desery – wspomina Teresa Grończak.

Filozofię życia Wł. Zamoyskiego oddają natomiast najlepiej te skreślone przez niego razu pewnego słowa:

„Majątku, jaki mi Bóg w ręce oddał, nigdym nie uważał za własność moją, lecz za własność Polski, w czasowem mojem posiadaniu; własność, z której mi uronić niczego nie wolno, która Ojczyźnie jedynie, a nie mnie ma służyć. Na potrzeby moje osobiste nigdym z Kórnika centa nie wziął. Na zbytki żadne, nigdym sobie nie pozwalał. Odmawiałem sobie wszystkiego, co mi się nie wydawało wprost niezbędnem. Ale gdzie sądziłem, że sprawa tego wymaga, wysiłków nie szczędziłem. Jedno miałem pragnienie gorące, by wysiłki były skuteczne, a pomoc dana zmarnowaną nie została. Nie chodzi tu o mnie, boć mnie niewiele potrzeba, ale o krzywdę wyrządzoną sprawie publicznej, której służy i służyć ma wszystko, czem rozporządzam”.

Wszystko dla Ojczyzny

Dobry okres w życiu Władysława przerwała I wojna światowa. Zamoyscy wyjechali z Polski. Gdy byli odcięci od kraju, hrabia stale pisał do zarządcy swych dóbr Wincentego Szymborskiego, ojca przyszłej noblistki Wisławy, aby ten czuwał nad wszystkim.

Gdy 2 lata po odzyskaniu niepodległości rodzina wróciła na stałe do Polski, hrabia miał nowe problemy na głowie. W jednym z listów do Szymborskiego pisał: „Wojna szalone szkody porobiła […] moja Matka zaczyna 90 rok życia, a ja galopem zbliżam się do 70-tki. Trzeba się nam bardzo spieszyć, żeby śmierć nas nie zaskoczyła”.

Zamoyski zdecydował wspólnie z nią, że zabezpieczy majątek kórnicki, Bibliotekę, Muzeum, planowany zakład badań leśnych oraz dobra zakopiańskie, zakładając Fundację Zakłady Kórnickie. Tak też zrobił. Świadomie, nie mając potomka, postanowił też, że wszystko zapisze „Narodowi Polskiemu”.

Jadwiga Zamoyska zmarła 4 listopada 1923. Niedługo potem jej syn z siostrą Marią u prezydenta Polski Stanisława Wojciechowskiego podpisał akt donacyjny i zwrócili się z prośbą do sejmu, senatu i rządu o opiekę nad fundacją. Miał po tym powiedzieć, że był to najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Spisał jeszcze testament i zmarł 3 października 1924 r., niedoczekawszy aż sejm uchwali Ustawę o Zakładach Kórnickich (zrobił to kilka miesięcy po śmierci Zamoyskiego).

Spoczął w podziemiach kórnickiego kościoła. Przed pogrzebem jego trumnę obłożono gałęziami przywiezionymi z Tatr.

Śladem znakomitego zakopiańczyka

Dla upamiętnienia właściciela Państwa Zakopiańskiego w 1898 r., jeszcze za życia hrabiego, jednej z ulic nadano jego imię. Z kolei w 150 rocznicę jego urodzin przy skrzyżowaniu Krupówek z Aleją 3-go Maja ustawiono odlany z brązu pomnik Zamoyskiego autorstwa podhalańskiego rzeźbiarza – Michała Gąsienicy-Szostaka. Jego fundatorem był Klub im. Władysława Zamoyskiego oraz osoby prywatne.

W 2013 r. stworzono w Zakopanem pierwszy z serii Szlaku znakomitych zakopiańczyków – szlak Władysława Zamoyskiego. Przy kolejnej czy pierwszej wyciecze do Zakopanego warto nim przejść, zobaczyć m.in. Spichlerz, Szkołę Pracy Domowej Kobiet, Bazar Polski, które przetrwały do dzisiaj. A i idąc w Tatry, patrząc na Morskie Oko, dobrze byłoby wspomnieć tego wybitnego człowieka, który z miłości do Ojczyzny uratował, a potem podarował wszystkim Polakom bezcenny prezent. Tak wypada Tatry zawsze traktować.

Bibliografia: „Władysław hr. Zamoyski. Pan z Wielkopolski – Władca Tatr”, "Władysław Zamoyski 1853-1924", red. S. Sierpowski; Archiwum Gospodarcze Zakopane. 1824-1839. List W. Zamoyskiego do W. Szymborskiego; "Słowo" 22 V 1889, nr 115; "Na Przełęczy" S. Witkiewicz, Wł. Chałupka "Władysława Zamoyskiego umiłowanie lasu", Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Bobiusz 24.12.2023 10:54
Przyjemny artykuł, dobrze się czyta.

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner reklamowy Greinplast Zamość
Reklama
ReklamaBaner reklamowy b - dodatek
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: do dziennikaszaTreść komentarza: a dokąd jechały "po prąd" ?Data dodania komentarza: 12.05.2024, 09:41Źródło komentarza: Pijane i po prąd hulajnogami. Nocna szarża uliczna nastolatek [WIDEO]Autor komentarza: Ale jajaTreść komentarza: Rolnik ZSLowiec SBek Hetman uciekł od regionu rolników tak pseudo PSL dba o sprawy rolnictwa, to jeden wielki KIT sprzedawany naiwnym tak jak z Kołodziejczakiem naiwni dali się nabić w butelkę.Data dodania komentarza: 12.05.2024, 09:19Źródło komentarza: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Kandydaci w woj. lubelskimAutor komentarza: BrawoTreść komentarza: PO co TfuSSkowi POczta LIKWIDACJA , to w tej samej gminie była cukrownia i ZSL z SB Bożkiem nie walczył o miejsca pracy w zamian śmietnisko z wielkim wałem. Ludzie kogo wy wybieracie dla swojej zagłady.Data dodania komentarza: 12.05.2024, 08:59Źródło komentarza: Kierownictwo Poczty Polskiej zapowiedziało likwidację w Horodle. Czy uda się ją obronić?Autor komentarza: HahaTreść komentarza: A ZSL i Kołodziejczak ma ich daleko w dup.e.Data dodania komentarza: 12.05.2024, 08:48Źródło komentarza: W powiecie zamojskim i hrubieszowskim protestują rolnicyAutor komentarza: HuncioTreść komentarza: GratulujeData dodania komentarza: 12.05.2024, 08:21Źródło komentarza: Hrubieszów: Trzech nowych strażaków w komendzieAutor komentarza: TotalnaTreść komentarza: POrażka piłkarzy Unii za kagencji Majewskiej 6 lat temu za Zająca grali z Górnikiem Zabrze teraz drugi raz spadek do A klasy. takie rządy POśmiewisko w regionie.Data dodania komentarza: 12.05.2024, 05:13Źródło komentarza: Hrubieszów: Kolejna kadencja rozpoczęta. Kryszczuk przewodniczącym Rady Miejskiej
Reklama
Reklama