Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 12:14
Przeczytaj!
Reklama Baner reklamowy firmy WODBET
Reklama

Futbolówka z włosia i starej pończochy

Urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim, ale musiał stamtąd uciekać. Trafił do Zamościa, gdzie stał się jednym z prekursorów m.in. powojennego tenisa stołowego. Antoniemu Skórzewskiemu serca do sportu nigdy nie brakowało. Zgodził się powspominać o swoich wojennych dziejach i nietuzinkowej, sportowej pasji.
Futbolówka z włosia i starej pończochy

To także niezwykła opowieść o wojennej tragedii Wołyniaków, tułaczce, zamojskiej interwencji Bolesława Bieruta w I Liceum Ogólnokształcącym, podwórkowej grze piłką z włosia, sierści i starej pończochy oraz m.in. rekreacyjnym ogródku jordanowskim, który powstał na starym, żydowskim cmentarzu. 
 
Ciemne chmury na horyzoncie
– Od czego zacząć? Mój ojciec przyszedł na świat w podzamojskim Bondyrzu. Jeszcze w latach 20. ub. wieku wyjechał do Włodzimierza Wołyńskiego. W tym mieście ożenił się z Ludwiką. Tam na świat przyszły ich dzieci: w 1928 r. moja najstarsza siostra Regina, potem Teresa, Jurek, Bogumiła i ja – wspomina Antoni Skórzewski z Zamościa. – W sumie była nas pokaźna, sympatyczna gromadka. Dobrze nam się przed ostatnią wojną żyło.  

Pan Antoni urodził się 18 października 1938 r. Jego ojciec (także miał ma imię Antoni) pracował wówczas we włodzimierskim tartaku. Grał także na akordeonie (guzikowym) w miejscowej orkiestrze. Był ponoć osobą atrakcyjną towarzysko, człowiekiem kulturalnym, zaradnym i powszechnie lubianym. 

– Do naszego domu często przychodzili sąsiedzi. Byli to Polacy, ale także ukraińscy sąsiedzi, którzy żyli z nami w zgodzie. Szanowaliśmy się. We Włodzimierzu Wołyńskim mieszkali też Żydzi, ale ojciec jakoś nie miał o nich dobrego zdania... – opowiada Antoni Skórzewski. – Mieszkaliśmy wówczas w drewnianym domu przy ul. Młyńskiej. W jakich warunkach? Ojcu udało się przed wojną wykończyć tylko połowę tego budynku, ale to nam nie przeszkadzało. Mieliśmy także piękny sad za domem, krowę, króliki. Pamiętam też jak bawiliśmy się z innymi chłopcami na ulicach miasta w wojnę, biegaliśmy, strzelaliśmy z procy. 

To były jednak ostatnie chwile spokoju. Bo ciemne chmury gromadziły się już nad głowami polskich mieszkańców tego sąsiadującego z Zamojszczyzną skrawka dawnej Rzeczpospolitej (Włodzimierz Wołyński znajduje się zaledwie ok. 15 km od dzisiejszej, granicy polsko-ukraińskiej). Była to ziemia bliska mieszkańcom Zamojszczyzny, wręcz dla nich swojska.  

Powiat włodzimierski zajmował przed ostatnią wojną południowo-zachodnią część województwa wołyńskiego (od zachodu graniczył z pow. hrubieszowskim). Mieszkało tam w sumie ponad 150 tys. osób. Ponad 58,6 proc. była to ludność pochodzenia ukraińskiego, Polacy stanowili 26,7 proc., a reszta to byli Żydzi i Czesi (dane podajemy za portalem www.nawolyniu.pl). 

W powiecie istniały dwa miasta: Uściług oraz Włodzimierz Wołyński. Co ciekawe, w tym ostatnim grodzie skład ludności wyglądał inaczej niż w samym powiecie. Większość stanowili tutaj Polacy (43 proc. ludności) i Żydzi (39 proc.). Ukraińców natomiast mieszkało tam zaledwie ok. 15 proc. 

W sumie, w 1937 r. miasto liczyło 29,6 tys. mieszkańców.
 
Oddajcie generała!
Włodzimierz Wołyński leży nad rzeką Ług, która stanowi prawy dopływ Bugu. Miasto powstało w X w. i było wówczas stolicą Księstwa Włodzimierskiego. Jeszcze w 1160 r. wybudowano tam okazały sobór Zaśnięcia Matki Bożej, a potem aż sześć klasztorów prawosławnych. Można tam było oglądać m.in. XVIII-wieczny kościół ojców Jezuitów pw. Rozesłania Apostołów. 

Miasto przechodziło z rąk do rąk. Ostatni raz te ziemie wchodziły w skład Rzeczpospolitej w latach 1919-1939. Założono tam wówczas m.in. Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii, a w dawnych rosyjskich koszarach swoją siedzibę znalazł 27 pułk Artylerii Lekkiej (we wrześniu 1939 r. służył w nim dziadek autora artykułu). 

W 1939 r. Włodzimierz Wołyński zajęły wojska sowieckie, a w czerwcu 1941 r. – hitlerowcy. Antoni Skórzewski tak to wspomina: – Do naszego sadu przyszli Niemcy... Zapamiętałem to wydarzenie, bo było niecodzienne. Jeden z Niemców zapytał mojego starszego brata, czy chce postrzelać z jego pistoletu. Podał go nawet bratu i on chyba raz z niego huknął... Wręczył go także mnie do ręki. Pistolet miał swój ciężar. Byłem mały i nie mogłem go utrzymać. Ręka opadła mi razem z bronią. To mi także utkwiło w pamięci...

W tym czasie zaczęły się we Włodzimierzu Wołyńskim represje na niespotykaną skalę. "W mieście pojawili się Ukraińcy w niemieckich mundurach, którzy po przeszkoleniu w Rzeszy przybyli wraz z Niemcami do miasta" – czytamy w książce Władysława i Ewy Siemaszko pt. "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945". "Miejskie urzędy zostały obsadzone przez Ukraińców. Burmistrzem miasta został wróg Polaków, nacjonalista ukraiński Stepan Czernyszew, już od samego początku jawnie wypowiadający groźby pod adresem Polaków". 

Gestapo miało też ukraińskich konfidentów, którzy szpiegowali Polaków. Najgroźniejszym z nich był niejaki Kowalskyj. Okupanci organizowali też na ulicach łapanki. 
– Zgarniali wtedy z ulic wszystkich, kogo popadło: młodych i starych. Pewnego razu partyzanci pojmali jakiegoś niemieckiego generała. W ramach represji za ten czyn do miejscowego więzienia trafiło wiele osób. Aresztowano także mojego ojca. Chodziłem z mamą tych ludzi oglądać, bo więźniowie przebywali m.in. na takim dużym, więziennym placu – opowiada Antoni Skórzewski. – Nie wiadomo, co było robić. Kobiety poleciały jednak do księdza i on zapewne prowadził negocjacje z Niemcami. W końcu partyzanci wypuścili tego generała, a okupanci uwolnili aresztowanych, w tym mojego ojca. Nie umiem jednak dokładnie powiedzieć kiedy to wszystko się dokładnie wydarzyło. 

We Włodzimierzu Wołyńskim Niemcy utworzyli dwa getta. Ogrodzono je drutem kolczastym i zapędzono tam Żydów z całej okolicy. Pilnowali ich ukraińscy policjanci. 1 września 1942 r. hitlerowcy rozpoczęli kilkudniową akcję likwidacji miejscowych gett. Blisko 15 tys. Żydów z Włodzimierza Wołyńskiego i okolic rozstrzelano w miejscowości Piatydnie (5 km od dzisiejszej granicy z pow. hrubieszowskim). 

Potem przyszły również inne, krwawe represje i bandyckie napady (głównie ze strony Ukraińców). Ich ofiarami byli miejscowi Polacy, głównie ci z włodzimierskich przedmieść. Bez powodu zabito wówczas m.in. Karolinę Adamczuk, Wacława Reszutko, Józefa Juliana Lipińskiego, Katarzynę Jaz, Teklę Wiadro oraz ponad stu innych, naszych rodaków. 

Ucieczka z Wołynia 
Podczas tzw. rzezi wołyńskiej (po 11 lipca 1943 r.) dokonywanej przez oddziały UPA na polskich obywatelach Wołynia, Włodzimierz Wołyński stał się schronieniem dla uciekinierów.  

"Ludzie nie pomieścili się w polskich domach i kwaterowali wszędzie – na ulicach i placach, w kościołach, kinie" – czytamy dalej w książce Władysława i Ewy Siemaszko. "Niektóre rodziny schroniły się w zdewastowanych, pożydowskich domach. Powstały kłopoty aprowizacyjne, nie było czym karmić inwentarza, który niektórzy przywiedli ze sobą. Rzesza uchodźców cierpiała głód. W szpitalu było wielu ciężko rannych Polaków". 

A mogło być jeszcze gorzej. Wieści o straszliwych, ukraińskich mordach Polaków elektryzowały mieszkańców Włodzimierza Wołyńskiego. 
– Mojego ojca ostrzegano przed tym, że w mieście źle się zaczyna dziać, że powinniśmy uciekać. Mówili mu o tym m.in. ukraińscy sąsiedzi. We Włodzimierzu było zresztą coraz bardziej niebezpiecznie – opowiada pan Antoni. – Pewnego wieczoru zobaczyłem w oknie łunę. Okazało się, że ktoś podpalił miejscowy tartak. Ten widok pozostał w mojej pamięci na bardzo długo...  
Ojciec pana Antoniego myślał, że rodzinę będzie można ukryć. Wybudował przy domu aż trzy zamaskowane "schrony", czyli rodzaje kryjówek (jedną dla inwentarza), w którym Skórzewscy planowali przeczekać niebezpieczeństwo. Potem jednak zmienił zdanie. Postanowił wraz z bliskimi uciekać z miasta. Decyzja zapadła szybko. 

– Ojciec krowę zamienił z kimś na konia, kupił też niewielki wóz na niskich kołach. Mama spakowała trochę tobołków i rodzina ruszyła na zachód. Wzięliśmy też kozę, a za nami biegł pies. Tak ruszyliśmy do Zamościa, bo tam mieszkała Maria Kurantowicz, siostra ojca – wspomina Antoni Skórzewscy. – Podróż się powiodła, chociaż długo staliśmy w Zosinie. Schronienie znaleźliśmy w przybudówce jednego z domów przy zamojskiej ul. Kilińskiego. Potem trafiliśmy do Kalinowic, do rodziny Gwiazdowskich, bo u tych ludzi ojciec znalazł pracę. W olejarni. 

Rodzina najpierw spała w wilgotnym budynku gospodarczym (w fatalnych warunkach). Po pewnym czasie gospodarz z Kalinowic odstąpił im na jakiś czas część swojego domu. To nie był jednak koniec tułaczki. Bo rodzina Skórzewskich po pewnym czasie otrzymała przydział na kwaterunek w jednym z domów przy ul. Powiatowej 66 w Zamościu. To był już koniec 1946 r. 

– Zacząłem uczęszczać wówczas do zamojskiej Szkoły Podstawowej nr 3. Wtedy zaczęła się też moja przygoda ze sportem. Początki były skromne. Robiliśmy z krowiego włosia i różnej sierści takie zbitki, które wkładano do pończochy i obszywano jakimiś gałgankami szmat. To były nasze prymitywne futbolówki, które jednak dało się z powodzeniem kopać! – opowiada ze śmiechem Antoni Skórzewski. – Na naszym podwórku przy ul. Powiatowej organizowaliśmy mecze, na które przychodzili nawet chłopcy z innych dzielnic Zamościa. Graliśmy też w hacle (lub hacele – były to elementy podków końskich – przyp. red.). Dobrze to wszystko pamiętam.  

Była to gra zręcznościowa. Na czym polegała? Jej uczestnicy podrzucali do góry hacele (czasami mogły to być także kamyki), które wcześniej układali na swoich dłoniach. Łapano je następnie na wiele, wymyślnych sposobów (po jednym lub kilka na raz), jednocześnie podnosząc inne hacele z podłoża. Za to można było zdobywać punkty. 
Wygrywali gracze obdarzeni zręcznością, spostrzegawczością i refleksem. Nie zawsze było to bezpieczne. Czasami hacele miały ostre krawędzie i można się było nimi poranić.  

Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia. 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaBaner reklamowy - orange
Reklama
Reklama
Pożyczka pod zastaw nieruchomości na 10 lat Cena: Do negocjacjiKoniec z brakiem pieniędzy! Nasza pożyczka hipoteczna dla firm i rolników to innowacyjne rozwiązanie, które gwarantuje sukces każdemu przedsiębiorcy. Oszczędzisz wiele energii, czasu i osiągniesz, to o czym wszyscy marzą – realizację potrzeb Twojej firmy i niezależność finansową. Wystarczy, że rozpoczniesz z nami współpracę. Już dzisiaj dołącz do firm i gospodarstw rolnych, które zrealizowały swoje marzenia. Sprawdź teraz! Czynniki wyróżniające naszą ofertę: 1. zabezpieczenie tylko na hipotece (wpis w dziale IV księgi wieczystej, tak jak w banku) 2. najniższy koszt umowy od 28% rocznie 3. najszybszy czas realizacji i wypłaty 4. pomoc w przygotowaniu dokumentów na każdym etapie współpracy 5. elastyczność oferty w zakresie warunków spłaty 6. jasne warunki umowy bez „gwiazdek i drobnego druku” 7. żadnych ukrytych kosztów 8. szeroki przedział kwotowy ( od 50.000 zł do 2.000.000 zł) Dodatkowe korzyści dla Państwa wynikające z podjętej współpracy: 1. Specjalizujemy się w procesach restrukturyzacji i oddłużaniu nieruchomości 2. Na życzenie klienta dokonujemy szybkiego zakupu nieruchomości 3. Na życzenie klienta pokryjemy koszt umowy notarialnej 4. Nie weryfikujemy Państwa baz w BIK, BIG, KRD, ERIF i innych 5. Akceptujemy/spłacamy zajęcia komornicze, hipoteki i prywatne zobowiązania 6. Wszyscy nasi klienci otrzymują bezpłatne konsultacje i pomoc prawną 7. Każdego klienta traktujemy indywidualnie i z należytą starannością Nasze pożyczki hipoteczne oferujemy pod następujące zabezpieczenia: Grunty rolne, grunty komercyjne, działki deweloperskie, działki budowlane, lokale mieszkalne, domy mieszkalne, kamienice mieszkalne, biurowce, obiekty magazynowe, obiekty sportowe, obiekty uzdrowiskowe, hotele, motele, pensjonaty, ośrodki wypoczynkowe, zakłady usługowe oraz zakłady produkcyjne, pojazdy użytkowe i rolnicze posiadające dowód rejestracyjny. Kontakt: Tel. 577-873-616, email: [email protected] Więcej informacji na stronie: https://podhipoteke24.pl/Data dodania ogłoszenia: 02.12.2025Pożyczka pod zastaw nieruchomości na 10 lat
Działki rolne-Tymin Cena: 89000 PLNWYJĄTKOWY KOMPLEKS DZIAŁEK ROLNYCH Z POTENCJAŁEM ZABUDOWY - TYMIN (ok. 1.88 ha)Lokalizacja: Tymin, Gmina Tarnawatka, Powiat Tomaszowski, Województwo Lubelskie.Przedmiotem sprzedaży jest atrakcyjny zestaw trzech niezabudowanych działek rolnych o łącznej powierzchni 18 776 m² (1.88 ha), z których jedna posiada kluczowy atut: częściowe przeznaczenie pod zabudowę zagrodową (MR).Idealna propozycja dla rolników szukających wysokiej jakości gruntów oraz dla inwestorów widzących potencjał w budowie siedliska w spokojnej i malowniczej okolicy.SZCZEGÓŁY OFERTY I ATUTY DZIAŁEKŁączna powierzchnia: 18 776 m²1. Działka nr 375Powierzchnia: 2858 m²Kształt i wymiary: Prostokątna, o bardzo dobrych proporcjach: szerokość ok. 28 m, długość ok. 114 m.Klasa gruntu: Grunty rolne klasy III oraz R/L (klasa III to bardzo dobra, wydajna ziemia).2. Działka nr 376Powierzchnia: 7887 m²Kształt i wymiary: Wąska i długa: szerokość ok. 25 m, długość ok. 269 m.Charakterystyka: Duża powierzchnia sprzyjająca efektywnym uprawom lub podziałowi.3. Działka nr 386/1 – KLUCZOWY ATUT INWESTYCYJNYPowierzchnia: 8031 m²Kształt i wymiary: Bardzo długa i wąska: szerokość ok. 10 m, długość ok. 630 m.Przeznaczenie: Częściowo oznaczona jako MR (zabudowa zagrodowa). Ta klasyfikacja pozwala rolnikowi na realizację projektu budowlanego (dom mieszkalny, budynki gospodarcze) w ramach siedliska. Jest to unikalna szansa na połączenie prowadzenia gospodarstwa z możliwością zamieszkania na własnej ziemi.DLACZEGO WARTO KUPIĆ?Potencjał Budowlany: Możliwość zabudowy zagrodowej na działce 386/1 jest rzadkim i bardzo poszukiwanym atutem, dającym realną perspektywę na stworzenie własnego siedliska.Dobra Klasa Gruntu: Działka nr 375 z gruntem klasy III to gwarancja urodzajności i wartości rolniczej.Spokojna Lokalizacja: Tymin to cicha, sielska wieś w powiecie tomaszowskim, idealna dla osób ceniących kontakt z naturą i z dala od miejskiego zgiełku.Nie przegap tej wyjątkowej okazji! Zainwestuj w ziemię, która oferuje zarówno stabilne plony, jak i perspektywy rozwojowe.Zapraszamy do kontaktu w celu uzyskania szczegółowych informacji oraz umówienia prezentacji.Bezpłatnie pomagamy w formalnościach związanych z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości. Nasz doradca kredytowy bezpłatnie sprawdzi Twoją zdolność kredytową i przedstawi najlepsze oferty z ponad 10 banków.Posiadasz podobną nieruchomość? Skorzystaj z bezpłatnej konsultacji – odpowiemy na pytania dotyczące ceny, procesu sprzedaży oraz możliwości poprawy atrakcyjności oferty.Oferujemy również:•⁠ ⁠Pośrednictwo w kupnie, sprzedaży oraz najmie nieruchomości.•⁠ ⁠Pomoc w sprzedaży nieruchomości o skomplikowanej sytuacji prawnej.•⁠ ⁠Rzetelne oceny wartości nieruchomości.•⁠ ⁠Uzyskanie świadectwa energetycznego.Nie zwlekaj, zadzwoń już teraz!PAULINA [email protected]ółnoc Biuro Nieruchomościul. Żeromskiego 3, 22-400 ZamośćNiniejsze ogłoszenie nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego, lecz ma charakter informacyjny.Przedstawione wizualizacje i grafiki mają charakter wyłącznie poglądowy i stanowią wyłącznie materiał pomocniczy, ułatwiający zorientowanie się w ogólnym wyglądzie oferowanej nieruchomości.Niniejsze ogłoszenie wraz z jego elementami jest własnością Północ Nieruchomości Sp z o.o. lub podmiotu współpracującego. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie oraz korzystanie z niniejszych materiałów w jakikolwiek inny sposób wykraczający poza dozwolony użytek określony przepisami ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. 1994, nr 24 poz. 83 z późn. zm.) bez pisemnej zgody Północ Nieruchomości Sp z o.o. lub podmiotów współpracujących jest zabronione i może stanowić podstawę odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.Niniejsze materiały stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa PÓŁNOC NIERUCHOMOŚCI Sp. z o.o. w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz. U. z 2003 r., Nr 153, poz. 1503 z późn. zm.).Data dodania ogłoszenia: 25.11.2025Działki rolne-Tymin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaBaner reklamowy B1 firmy WORK CENTRE
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: MroczekTreść komentarza: Tutaj to Pajac wypisuje takie wypociny bo każdy widzi co było a co jest.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:14Źródło komentarza: Niebywałe! Kilkudziesięciu przewodników turystycznych z regionu odkrywało Trzeszczany na nowoAutor komentarza: Ha tfu!Treść komentarza: W zagrodzie ich miejsce, tak jak i reszty bydła, które przyjedzie na to "spotkanie".Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:14Źródło komentarza: Na mikołajki spotkanie z Grzegorzem Braunem. Przyjedzie do Zagrody RoztoczeAutor komentarza: MyśliwyTreść komentarza: Brak poziomu.Sala była wynajęta każdy ma prawo do prywatnych spotkań.Więc proszę spytać a później komentować na poziomie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:12Źródło komentarza: Niebywałe! Kilkudziesięciu przewodników turystycznych z regionu odkrywało Trzeszczany na nowoAutor komentarza: MarianTreść komentarza: Nam tzn.komu poco się ukrywać czyż nie lepiej napisać wprost.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:10Źródło komentarza: Niebywałe! Kilkudziesięciu przewodników turystycznych z regionu odkrywało Trzeszczany na nowoAutor komentarza: tutejszaTreść komentarza: Jak ktoś nie ma argumentów to obraża innych oj oj boli ich mocno prawdaData dodania komentarza: 5.12.2025, 09:51Źródło komentarza: Burza na sesji, radni powiedzieli NIE prywatyzacji przychodni w Hrubieszowie. Sprawą zainteresuje się CBA?Autor komentarza: tomasTreść komentarza: P Jola ma 100% racjiData dodania komentarza: 5.12.2025, 09:47Źródło komentarza: Pałac Zamoyskich wart ratowania. Radni debatowali nad jego przyszłością
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama