zabójstwo

Dwóch mężczyzn brutalnie pobiło 38-latka, bo jadąc samochodem, ochlapał jednego z nich błotem. Poszkodowany z bardzo poważnymi obrażeniami trafił do szpitala, gdzie zmarł po dwóch dniach. Sprawcy usłyszeli zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

Wywieźli 27-latka za Białystok, gdzie się nad nim pastwili, a na koniec zadali mu kilkanaście ciosów nożem.

Na kary 1 roku i 3 miesięcy więzienia skazał sąd 27-letniego Bartłomieja C. i 24-letniego Sebastiana M., oskarżonych o śmiertelne pobicie 45-letniego mieszkańca Zamościa. Ponadto mają zapłacić na rzecz matki pokrzywdzonego po 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Obaj dobrowolnie poddali się karze. Na wyrok czeka główny oskarżony, którego sprawa będzie rozpatrywana na ogólnych zasadach.

Przypadek zrządził, że 45-letni mieszkaniec Zamościa znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Oskarżonym o pobicie ze skutkiem śmiertelnym zamościanina sprawcom grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Zamościu.

Pod zarzutem usiłowania zabójstwa sąd aresztował tymczasowo na trzy miesiące 35-letniego mieszkańca powiatu zamojskiego, który oblał benzyną i podpalił 27-latka. Sprawcą kierowały względy osobiste. Kolega podejrzanego nie trafił za kratki.

Działali we dwóch. Obaj usłyszeli zarzuty usiłowania zabójstwa, ale sąd tylko wobec jednego z mężczyzn, którzy w Wielączy oblali benzyną i podpalili 27-latka, zastosował areszt tymczasowy.

W 1989 i 1990 r. zamordowano trzy starsze mieszkanki Zamojszczyzny. Sprawca działał z pobudek seksualnych. Kto to był?

Na kary kilku lat więzienia skazał sąd zabójców 71-letniego mieszkańca gm. Stary Zamość. W dniu, kiedy dopuścili się okrutnej zbrodni, najmłodsi z nich mieli po 15 lat. Ponieważ odpowiadali za zabójstwo, sądzono ich jak dorosłych. Ale sąd skorzystał z nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Po skrępowaniu swojej partnerki 44-latek zakatował ją maczetą, a następnie popełnił samobójstwo, wbijając sobie bagnet w serce. Do takich wniosków doszli śledczy, umarzając śledztwo w tej mrożącej krew w żyłach tragedii.

Krwią zbryzgane była cała kawalerka. W środku ujawniono ciało 44-latka, a także jego konającą konkubinę. Kobieta zmarła wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Na jej ciele ujawniono głębokie rany rąbane. Według śledczych to mogło być samobójstwo rozszerzone. Po skrępowaniu partnerki 44-latek zaatakował ją maczetą, a następnie popełnił samobójstwo, zadając sobie ciosy w głowę tym samym narzędziem i wbijając na koniec bagnet w serce.

To oskarżony został zaatakowany, ale odpierając atak ze strony pokrzywdzonego, przekroczył granice obrony koniecznej. Tak uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie, utrzymując tym samym w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. To oznacza, że 28-letni Kamil Ł. za zabójstwo znajomego spędzi za kratkami 5 lat.

Bili swoją ofiarę po całym ciele, uderzając rękami i nogami, a także drewnianym drągiem i metalową motyczką, bo potrzebowali pieniędzy na alkohol. Na koniec zabrali 10 zł i stare radio. 71-latek nie przeżył napadu. Sprawcami okazali się dwaj 15-latkowie i ich starszy o dwa lata kolega. Wszyscy będą odpowiadać przed sądem jak dorośli. Grozi im nawet dożywocie.

Apelacja nic nie dała, a to oznacza, że 22-letni Przemysław L. spędzi za kratkami 25 lat. Oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem mieszkaniec Zamościa podpalił odzież leżącego w piwnicy 26-latka, doprowadzając do jego śmierci w potwornych męczarniach.

Obuchem od siekiery zmasakrował matkę i ojca. Śmiertelne ciosy zadał też 84-letniemu krewnemu. Zwłoki ukrył pod styropianem i plandeką, a wcześniej posypał je wapnem. Do tej wyjątkowo okrutnej zbrodni przyznał się jeden z synów ofiar. Niedawno wyszedł z więzienia za znęcanie się nad rodziną i rozboje. Teraz grozi mu nawet dożywocie.

Obydwa morderstwa w podhrubieszowskich wsiach łączy nie tylko ta sama data – 10 czerwca.