wyryki

Podczas gdy polskie i sojusznicze lotnictwo odpierało bezprecedensowy nocny atak rosyjskich dronów, w miejscowości Wyryki-Wola (powiat włodawski) doszło do dramatycznego incydentu – obiekt lecący z ogromną prędkością przebił dach jednego z domów. Początkowo uznano, że były to szczątki rosyjskiego drona, jednak coraz więcej wskazuje na to, że w rzeczywistości mogło to być coś zupełnie innego.

W ostatnich dniach gmina Wyryki znalazła się w centrum uwagi z powodu incydentu, który dotknął jedną z rodzin w miejscowości Wyryki-Wola. W wyniku uderzenia niezidentyfikowanego obiektu latającego - jak poinformowała ostatnio lubelska prokuratura - dom mieszkańców został poważnie uszkodzony. Rodzina w jednej chwili straciła dach nad głową i znalazła się w bardzo trudnej sytuacji życiowej.

W związku z dzisiejszym incydentem w Wyrykach Woli, gdzie szczątki drona zestrzelonego przez polskie lotnictwo, spadły na budynek mieszkalny, odbyła się konferencja prasowa starosty włodawskiego Mariusza Zańko oraz wójta gminy Wyryki Bernarda Błaszczuka. Obaj samorządowcy przedstawili dotychczasowe ustalenia oraz poinformowali o podjętych działaniach służb i administracji.

Czy podczas nocnego naruszenia przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej przez drony, jeden z nich spadł na terenie gminy Wyryki? To ustalają służby. Pewne jest, że uszkodzony został dach w jednym z gospodarstw domowych. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.

Zwierzęta uciekły z gospodarstwa rolnego w Suchawie. Większość z nich udało się złapać, ale część uciekła do lasu.