Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 05:54
Reklama Baner reklamowy A 1 - BUDBRAM
Reklama

Były burmistrz Zwierzyńca odwiedził już 100 krajów na 6 kontynentach

Rozmowa z Markiem Marcolą, globtroterem ze Zwierzyńca, który odwiedził już 100 krajów na 6 kontynentach.
Marek Marcola od dwóch lat prowadzi blog podróżniczy www.przez6kontynentow.pl.
Marek Marcola od dwóch lat prowadzi blog podróżniczy www.przez6kontynentow.pl.

U Mickiewicza Litwini wracali z nocnej wycieczki. Skąd Pan wrócił?

– Z Indonezji.

Jak było?

– Indonezja spełniła moje oczekiwania. To kraj różnorodny, a przez to ciekawy. Odwiedziłem tylko dwie spośród 17 tysięcy wysp – Jawę i Bali. Ta pierwsza oferuje możliwość bliskiego kontaktu z wulkanami, druga jest królestwem hinduizmu.

Ile krajów Pan do tej pory „zaliczył”?

– Indonezja jest numerem 100. Byłem wprawdzie jeszcze w Naddniestrzu, ale to państwo nieuznawane przez społeczność międzynarodową. Formalnie jest częścią Mołdawii, choć władze w Kiszyniowie nie mają tam nic do powiedzenia. Podobnie jest z Cyprem Północnym. Natomiast pod znakiem zapytania jest Palestyna, uznawana przez kilkanaście innych państw. Polska do nich nie należy, choć w Warszawie jest palestyńska ambasada.

Pamięta Pan swój pierwszy raz?

– Moją pierwszą „zagranicą” była Niemiecka Republika Demokratyczna, od dawna nieistniejąca. We wrześniu 1979 roku pojechałem do Berlina Wschodniego i spędziłem tam cały dzień. Wyjechałem na punkt widokowy na wieży telewizyjnej, skąd doskonale widać było całe podzielone białym murem miasto. Nocnym pociągiem dotarłem do Wrocławia, skąd wybrałem się do Pragi. W obu tych miastach w oczy rzucał się wyraźnie wyższy poziom życia niż u nas. Za to podobno byliśmy najweselszym barakiem w obozie socjalistycznym...

To wtedy postanowił Pan poznawać inne kraje i inne kultury?

– Ja się chyba urodziłem z żyłką podróżniczą. Mając 16 lat, zwiedzałem samotnie różne regiony Polski. Potem przyszedł czas na inne kraje.

W jaki sposób wybierany jest cel podróży?

– Kiedyś było to łatwe, dziś jest gorzej, bo wszystkie te bliskie już zaliczyłem. Spośród tych, w których nie byłem, a dokąd mógłbym w miarę łatwo dostać się (odpadają te z wizą trudną do zdobycia lub objęte wojną), to mogę wybierać: Kuwejt, który jest oddalony od Polski o 3,3 tys. km, Tadżykistan (3,9 tys. km), Mongolia (5,8 tys. km) czy Bahamy (8,3 tys. km). Wszędzie daleko i drogo.

Bo to nie jest chyba tani „sport”?

– Przestał nim być. Jeszcze całkiem niedawno można było podróżować za całkiem rozsądne pieniądze. Kilka lat temu wyjazd do Japonii kosztował mnie 3,5 tys. zł. Dziś wszystko dramatycznie zdrożało, mnożą się też wymagania formalne ze strony państw czy linii lotniczych. To zabiera radość podróżowania.

Zdarzało się Panu – z uwagi na rożne strefy czasowe – kilka razy w ciągu doby witać Nowy Rok?

– Coś takiego mi się nie zdarzyło, ale podczas podróży dookoła świata w 2018 roku przejechałem z zachodu na wschód linię zmiany daty i czas jakby cofał się. Po południu wyleciałem z Auckland w Nowej Zelandii, a po kilkunastu godzinach wylądowałem tego samego dnia ledwie kilka godzin później w Buenos Aires.

Wypada przed podróżą poznać kulturę państwa, do którego się wybieramy, bo o popełnienie gafy na pewno nietrudno?

– Zawsze trzeba choć trochę poczytać o danym kraju, by się w nim odnaleźć i nie popełnić gafy. Ale też z góry wiadomo, czego oczekiwać na przykład w społecznościach muzułmańskich, chrześcijańskich czy buddyjskich. Osobnym tematem są dyktatury. Jako państwa policyjne, są przeważnie bezpieczne dla turystów, choć trzeba bardzo uważać na to co i kogo się fotografuje. Sporo podróżowałem samotnie i wiem, że najlepiej wtopić się w otoczenie, aby nie rzucać się w oczy. Kiedyś wybrałem się do Armenii w jaskrawej kurtce, a tam okazało się, że wszyscy ubierają się na czarno. Byłem widoczny z daleka. Na szczęście to bezpieczny kraj.

Podczas podróży na pewno przydaje się znajomość języków obcych. Czy angielski wszędzie załatwia sprawę?

– Generalnie tak, angielski jest znany najbardziej. Ale przydaje się przeważnie w miejscach turystycznych, gdzie indziej jest gorzej. Z reguły żelazną zasadą jest, że w dawnych koloniach najbardziej przydają się języki kolonistów: francuski, hiszpański, itd. Odwiedziłem 13 spośród 15 dawnych republik radzieckich. Bez znajomości rosyjskiego byłoby to bardzo trudne.

Ile czasu zajęło odwiedzenie 100 krajów?

– Bardzo długo, bo prawie 44 lata! Statystycznie wychodzi nieco ponad dwa kraje rocznie. Zacząłem, jak już wspominałem, we wrześniu 1979 roku od NRD. Wówczas nawet nie marzyłem, że zobaczę kiedyś coś poza Europą. Było to z przyczyn finansowych nierealne – zarabiało się średnio równowartość 20 dolarów miesięcznie, poza tym dochodziła sprawa wiz, a o nie było bardzo trudno. Mimo to powoli dorzucałem kolejne państwa do listy. Bardzo powoli. Do końca PRL udało mi się zobaczyć tylko Czechosłowację, Węgry, Rumunię, ZSRR i Bułgarię, zaś z tych zachodnich – RFN i Francję. Dopiero w latach 90. XX wieku wypłynąłem na szersze wody: w 1996 roku zawitałem do afrykańskiej Tunezji, a rok później wybrałem się do Tajlandii, i to był mój pierwszy naprawdę egzotyczny kraj. Potem przyszedł czas na kolejne kontynenty. Moim setnym krajem była wspomniana Indonezja.

Jakimi środkami lokomocji Pan podróżował?

– Głównie samolotami, gdyż one zapewniają szybkie przemieszczanie się na duże odległości. Ale też pociągami, autobusami, taksówkami i setki, o ile nie tysiące kilometrów pieszo. W sumie przez prawie półwiecze pokonałem blisko milion kilometrów. Do moich ulubionych środków lokomocji należy kolej. Poza Europą udało mi się poznać jej uroki w Chinach, Australii, Kanadzie, Japonii, Peru, Indonezji, Tunezji, Uzbekistanie czy Indiach. Zwłaszcza indyjskie pociągi robią niesamowite wrażenie. Nie dość, że są z reguły bardzo zatłoczone, to poruszają się po najszerszych na świecie torach o rozstawie 1670 mm. Na ogół Hindusi korzystają z infrastruktury wykonanej jeszcze przez Brytyjczyków, która zdążyła się już dobrze zestarzeć. Przez to, np. podczas przejazdu przez niepewnie wyglądający most, człowiek zastanawia się: zawali się tym razem czy jeszcze trochę wytrzyma? Osobnym tematem jest kolej japońska, najlepsza na świecie nie tylko dlatego, że najszybsza, ale i super punktualna.

Proszę wymienić 5 krajów, które uważa Pan za najbardziej atrakcyjne z turystycznego punktu widzenia.

– Moim numerem jeden jest bezapelacyjnie Etiopia. A to dlatego, że nie widać w niej kalki kolonizatorów. Wszędzie indziej, rzecz jasna poza Europą, zauważane są ślady obecności Brytyjczyków, Francuzów, Holendrów czy Hiszpanów. A tu jest prawdziwa, czysta Afryka, bez naleciałości. Do tego dochodzi bardzo stare chrześcijaństwo ze wspaniałymi świątyniami oraz bezcenne zabytki świeckie. No i ludzie. Ubierają się w tradycyjne stroje i często żyją tak, jak przed wiekami. Są nader wdzięcznym tematem fotograficznym. W pierwsze „piątce” jest jeszcze Boliwia (fotogeniczne Andy, malowniczo wyglądający mieszkańcy), Iran (wiekowe zabytki, przepiękne miasta, no i niespotykane gdzie indziej otwarte, gościnne i uczciwe społeczeństwo), Nepal (wiadomo: góry, ale i zabytkowe miasta) oraz Haiti (kawałek XIX wiecznej Afryki na Karaibach).

A jeśli chodzi o miasta, to które zrobiło na Panu największe wrażenie?

– Nowy Jork! Jest to bezapelacyjnie stolica świata. Nie znam innej metropolii, która mogłoby ubiegać się o ten tytuł. Spodobały mi się Tokio, Melbourne, Johannesburg, La Paz, Rzym i Toronto, jednak to Nowy Jork jest bezkonkurencyjny. Choć bywa brudny, biedny i zaniedbany. Za to ma w sobie taką nieprawdopodobną tkankę społeczno-kulturową, że można by tam krążyć miesiącami i nie czuć się nasyconym. Ja miałem do dyspozycji ledwie tydzień i wciąż czuję niedosyt. Zwykle nie wracam do miejsc już odwiedzonych, ale do Nowego Jorku poleciałbym choćby dziś.

A co ze słynnymi zabytkami?

– Miałem to szczęście, by zobaczyć prawie wszystkie pozycje z listy najbardziej znanych skarbów kultury. Największe wrażenie zrobił na mnie majestat i tajemniczość egipskich piramid, jedynego ocalałego cudu świata starożytnego. Zachwyciłem się indyjskim mauzoleum Tadż Mahal. To budowla skończenie piękna, nie do poprawienia, a można ją oglądać godzinami. Niesamowitym obiektem jest kompleks świątynno-mieszkalny Angkor w Kambodży, rozległy, pięknie zdobiony i wciąż jeszcze nie całkiem wydarty dżungli. Albo wydrążone w skale kościoły w etiopskiej Lalibeli. Prawdziwe cacka, świadczące o tytanicznej pracy ich budowniczych. Machu Picchu? Liczy się pierwsze pięć minut, kiedy człowiek po męczącej wspinaczce widzi je nagle z platformy położonej powyżej. Natomiast gdy wejdzie się między zwykłe mury i ściany, magia znika. Wiele zabytkowych sław to rekonstrukcje, jak np. Borobudur w Indonezji, Chitzen Itca w Meksyku, Persepolis w Iranie czy chiński Wielki Mur. Niby dobrze się prezentują, ale szybko wyczuwa się tam fałszywą nutę.

A cuda natury?

– Jest kilka miejsc, które zawsze będę miał w pamięci. Należy do nich na pewno Salar de Uyuni w Boliwii. To największe na świecie solnisko o powierzchni 10 tys. km kwadratowych, położone na wysokości ok. 3,6 tys. metrów nad poziomem morza. Mimo swych gigantycznych rozmiarów (największa rozpiętość 140 km!), gwarantuje doskonałą widoczność wszystkich brzegów. Człowiek czuje się tam mały i zagubiony, gdyż – poza nielicznymi „wyspami” – nie ma w pobliżu żadnych punktów odniesienia, do których jesteśmy przyzwyczajeni jak dom, ulica, las, itp. Z kolei Park Narodowy Serengeti w Tanzanii oferuje pewność zobaczenia nieprawdopodobnej ilości dzikich zwierząt, w tym słynnej „Wielkiej Piątki”. To wielki teatr przyrody, jaki chyba nigdzie indziej nie przetrwał. Sporym rozczarowaniem okazało się z kolei słynne jezioro Titicaca, może dlatego że jest tam stale zimno i wilgotno. Choć leży na wysokości 3800 m n.p.m., próżno szukać wokół spektakularnych widoków, jakie gwarantuje chociażby nasze poczciwe Morskie Oko. Także nie spodobał mi się najwyższy na świecie wodospad Salto Angel. Woda spada wąską strużką, nic szczególnego.

Którą podróżniczą przygodę zapamięta Pan do końca życia?

– Na pewno wyjazd do Haiti. Pojechaliśmy tam w obstawie wojska dominikańskiego w celu ochrony przed zdesperowanymi mieszkańcami przygranicznej wioski. Organizatorzy zapowiedzieli nam, aby nie dawać niczego ludziom proszącym o jakikolwiek datek, gdyż często kończy się to bójką między nimi ze skutkiem śmiertelnym. Najwięcej emocji dostarczył jednak pokaz możliwości czarownika voodoo... Do dziś przechodzą mnie ciarki na wspomnienie tego.

A jakieś szczególne miejsca, nawet mniej znane?

– Mało ludzi uzmysławia sobie, jak szczególnym miejscem jest Zatoka Akaba nad Morzem Czerwonym. Otóż zbiegają się tam granice czterech państw: Izraela, Egiptu, Jordanii i Arabii Saudyjskiej. Jak się stanie nad brzegiem w odpowiednim miejscu – widać je wszystkie naraz. Zawsze ciekawiło mnie, jak wygląda styk krajów o prawo – i lewostronnym ruchu drogowym. Udało mi się to obserwować na granicy Tajlandii i Kambodży. Oczekiwałem jakiegoś systemu estakad, które poprowadzą ruch drogowy na odpowiednią stronę, ale zastałem tylko zwykłą jezdnię, gdzie kierowcy musieli sami sobie poradzić ze zmianą kierunku. Powszechnie wiadomo, że indonezyjska wyspa Bali jest miejscem szczególnym z racji wyznawanego tam hinduizmu. Ale żeby stawiać mury przeciwko duchom?! Otóż tubylcy wierzą, że złe demony żyją w morzu, dlatego też wzdłuż brzegu stawiają kamienne ściany, aby nie mogły się one przedostać na ląd...

Jest pan miłośnikiem kina. Czy podczas swoich wojaży coś ciekawego udało się zobaczyć?

– Jako kinoman cieszę się, że miałem okazję być w miejscach, gdzie kręcono znane filmy: zatoka Ha Long w Wietnamie („Indochiny”), pustynia w Tunezji („Gwiezdne wojny”, pustynia Wadi Rum w Jordanii („Lawrence z Arabii”), pola naftowe w Azerbejdżanie („Świat to za mało”), Nowy Jork („Śniadanie u Tiffany’ego”) czy miasto Kandy na Sri Lance („Most na rzece Kwai”).

Mieszka Pan w Zwierzyńcu, który jest perełką Roztocza i ściąga miłośników przyrody nie tylko z Polski. Zdarzają się egzotyczni turyści?

– Miałem taką historię rok temu. 4 miesiące po powrocie z Iranu zawitała do mnie grupa Irańczyków, którzy uciekli z Kijowa przed wojną. Byli mocno zdziwieni, że ktoś był niedawno w ich ojczystym kraju i wie coś o miastach, z których pochodzili.

Ile państw na świecie zostało do odwiedzenia i gdzie planuje Pan kolejną podróż?

– W zasadzie zobaczyłem już wszystko, o czym kiedyś marzyłem. Teoretycznie mógłbym jeszcze pojechać do ponad 90 krajów, ale na pewno nie dam rady. Zostało parę miejsc, które chciałbym odwiedzić. To przede wszystkim Birma, zwana obecnie Myanmar, z racji zachowanych zabytków i tradycyjnego stylu życia jej mieszkańców. Intryguje mnie też dawna kolonia niemiecka, czyli Namibia ze słynnymi wydmami. Na oku mam również Sudan, gdzie jest ponoć więcej piramid niż w Egipcie. Poza tym chciałbym nadrobić zaległości w Europie. Wstyd się przyznać, ale nie byłem we w Florencji, choć Włochy odwiedziłem już kilka razy.

Nie myślał Pan, żeby opisać swoje podróże i wydać w formie publikacji?

– O książce nie myślę, natomiast od dwóch lat prowadzę blog podróżniczy www.przez6kontynentow.pl.

Czego życzy się podróżnikom?

Dalszych podróży. To nieuleczalna choroba...

Dziękuję za rozmowę.

Marek Marcola (ur. 1959) był sekretarzem i wiceburmistrzem Zwierzyńca, a także dyrektorem Zwierzynieckiego Ośrodka Kultury i Rekreacji. Obecnie wraz z żoną zajmuje się agroturystyką. Jest członkiem zarządu Lokalnej Organizacji Turystycznej Zamość Roztocze oraz Lubelskiego Związku Stowarzyszeń Agroturystycznych.
Przez 6 kontynentów

Marek Marcola odwiedził 100 krajów, czyli średnio dwa w roku. W Europie były to m.in. Andora, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Czarnogóra, Estonia Grecja, Kosowo, Macedonia, Malta, Mołdawia, San Marino i Watykan. Z azjatyckich wymienić należy np. Chiny, Indie, Jordanię, Kambodżę, Nepal, Oman, Sri Lankę, Tajlandię i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jeśli chodzi o Afrykę, to był w Egipcie, Etiopii, Kenii, Maroku, Tanzanii i Tunezji. Z krajów obu Ameryk wymienić należy Brazylię, Dominikanę, Haiti, Kanadę, Meksyk i Wenezuelę, a jeśli chodzi o Antypody to Nową Zelandię i Australię.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Filip, z konopii 25.04.2023 11:37
Burmistrzem to on nie był.

mary 25.04.2023 11:16
wprowadzanie w błąd czytelników, informacja ze pan był wiceburmistrzem powinna być w tytule a nie końcu

ReklamaBaner reklamowy - orange
Reklama
Reklama
Pożyczka pod zastaw nieruchomości na 10 lat Cena: Do negocjacjiKoniec z brakiem pieniędzy! Nasza pożyczka hipoteczna dla firm i rolników to innowacyjne rozwiązanie, które gwarantuje sukces każdemu przedsiębiorcy. Oszczędzisz wiele energii, czasu i osiągniesz, to o czym wszyscy marzą – realizację potrzeb Twojej firmy i niezależność finansową. Wystarczy, że rozpoczniesz z nami współpracę. Już dzisiaj dołącz do firm i gospodarstw rolnych, które zrealizowały swoje marzenia. Sprawdź teraz! Czynniki wyróżniające naszą ofertę: 1. zabezpieczenie tylko na hipotece (wpis w dziale IV księgi wieczystej, tak jak w banku) 2. najniższy koszt umowy od 28% rocznie 3. najszybszy czas realizacji i wypłaty 4. pomoc w przygotowaniu dokumentów na każdym etapie współpracy 5. elastyczność oferty w zakresie warunków spłaty 6. jasne warunki umowy bez „gwiazdek i drobnego druku” 7. żadnych ukrytych kosztów 8. szeroki przedział kwotowy ( od 50.000 zł do 2.000.000 zł) Dodatkowe korzyści dla Państwa wynikające z podjętej współpracy: 1. Specjalizujemy się w procesach restrukturyzacji i oddłużaniu nieruchomości 2. Na życzenie klienta dokonujemy szybkiego zakupu nieruchomości 3. Na życzenie klienta pokryjemy koszt umowy notarialnej 4. Nie weryfikujemy Państwa baz w BIK, BIG, KRD, ERIF i innych 5. Akceptujemy/spłacamy zajęcia komornicze, hipoteki i prywatne zobowiązania 6. Wszyscy nasi klienci otrzymują bezpłatne konsultacje i pomoc prawną 7. Każdego klienta traktujemy indywidualnie i z należytą starannością Nasze pożyczki hipoteczne oferujemy pod następujące zabezpieczenia: Grunty rolne, grunty komercyjne, działki deweloperskie, działki budowlane, lokale mieszkalne, domy mieszkalne, kamienice mieszkalne, biurowce, obiekty magazynowe, obiekty sportowe, obiekty uzdrowiskowe, hotele, motele, pensjonaty, ośrodki wypoczynkowe, zakłady usługowe oraz zakłady produkcyjne, pojazdy użytkowe i rolnicze posiadające dowód rejestracyjny. Kontakt: Tel. 577-873-616, email: [email protected] Więcej informacji na stronie: https://podhipoteke24.pl/Data dodania ogłoszenia: 02.12.2025Pożyczka pod zastaw nieruchomości na 10 lat
Działki rolne-Tymin Cena: 89000 PLNWYJĄTKOWY KOMPLEKS DZIAŁEK ROLNYCH Z POTENCJAŁEM ZABUDOWY - TYMIN (ok. 1.88 ha)Lokalizacja: Tymin, Gmina Tarnawatka, Powiat Tomaszowski, Województwo Lubelskie.Przedmiotem sprzedaży jest atrakcyjny zestaw trzech niezabudowanych działek rolnych o łącznej powierzchni 18 776 m² (1.88 ha), z których jedna posiada kluczowy atut: częściowe przeznaczenie pod zabudowę zagrodową (MR).Idealna propozycja dla rolników szukających wysokiej jakości gruntów oraz dla inwestorów widzących potencjał w budowie siedliska w spokojnej i malowniczej okolicy.SZCZEGÓŁY OFERTY I ATUTY DZIAŁEKŁączna powierzchnia: 18 776 m²1. Działka nr 375Powierzchnia: 2858 m²Kształt i wymiary: Prostokątna, o bardzo dobrych proporcjach: szerokość ok. 28 m, długość ok. 114 m.Klasa gruntu: Grunty rolne klasy III oraz R/L (klasa III to bardzo dobra, wydajna ziemia).2. Działka nr 376Powierzchnia: 7887 m²Kształt i wymiary: Wąska i długa: szerokość ok. 25 m, długość ok. 269 m.Charakterystyka: Duża powierzchnia sprzyjająca efektywnym uprawom lub podziałowi.3. Działka nr 386/1 – KLUCZOWY ATUT INWESTYCYJNYPowierzchnia: 8031 m²Kształt i wymiary: Bardzo długa i wąska: szerokość ok. 10 m, długość ok. 630 m.Przeznaczenie: Częściowo oznaczona jako MR (zabudowa zagrodowa). Ta klasyfikacja pozwala rolnikowi na realizację projektu budowlanego (dom mieszkalny, budynki gospodarcze) w ramach siedliska. Jest to unikalna szansa na połączenie prowadzenia gospodarstwa z możliwością zamieszkania na własnej ziemi.DLACZEGO WARTO KUPIĆ?Potencjał Budowlany: Możliwość zabudowy zagrodowej na działce 386/1 jest rzadkim i bardzo poszukiwanym atutem, dającym realną perspektywę na stworzenie własnego siedliska.Dobra Klasa Gruntu: Działka nr 375 z gruntem klasy III to gwarancja urodzajności i wartości rolniczej.Spokojna Lokalizacja: Tymin to cicha, sielska wieś w powiecie tomaszowskim, idealna dla osób ceniących kontakt z naturą i z dala od miejskiego zgiełku.Nie przegap tej wyjątkowej okazji! Zainwestuj w ziemię, która oferuje zarówno stabilne plony, jak i perspektywy rozwojowe.Zapraszamy do kontaktu w celu uzyskania szczegółowych informacji oraz umówienia prezentacji.Bezpłatnie pomagamy w formalnościach związanych z uzyskaniem kredytu na zakup nieruchomości. Nasz doradca kredytowy bezpłatnie sprawdzi Twoją zdolność kredytową i przedstawi najlepsze oferty z ponad 10 banków.Posiadasz podobną nieruchomość? Skorzystaj z bezpłatnej konsultacji – odpowiemy na pytania dotyczące ceny, procesu sprzedaży oraz możliwości poprawy atrakcyjności oferty.Oferujemy również:•⁠ ⁠Pośrednictwo w kupnie, sprzedaży oraz najmie nieruchomości.•⁠ ⁠Pomoc w sprzedaży nieruchomości o skomplikowanej sytuacji prawnej.•⁠ ⁠Rzetelne oceny wartości nieruchomości.•⁠ ⁠Uzyskanie świadectwa energetycznego.Nie zwlekaj, zadzwoń już teraz!PAULINA [email protected]ółnoc Biuro Nieruchomościul. Żeromskiego 3, 22-400 ZamośćNiniejsze ogłoszenie nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego, lecz ma charakter informacyjny.Przedstawione wizualizacje i grafiki mają charakter wyłącznie poglądowy i stanowią wyłącznie materiał pomocniczy, ułatwiający zorientowanie się w ogólnym wyglądzie oferowanej nieruchomości.Niniejsze ogłoszenie wraz z jego elementami jest własnością Północ Nieruchomości Sp z o.o. lub podmiotu współpracującego. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie oraz korzystanie z niniejszych materiałów w jakikolwiek inny sposób wykraczający poza dozwolony użytek określony przepisami ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. 1994, nr 24 poz. 83 z późn. zm.) bez pisemnej zgody Północ Nieruchomości Sp z o.o. lub podmiotów współpracujących jest zabronione i może stanowić podstawę odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.Niniejsze materiały stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa PÓŁNOC NIERUCHOMOŚCI Sp. z o.o. w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz. U. z 2003 r., Nr 153, poz. 1503 z późn. zm.).Data dodania ogłoszenia: 25.11.2025Działki rolne-Tymin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaBaner reklamowy B1 firmy WORK CENTRE
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: MIEJSCOWY.Treść komentarza: Eldorado dla PiS-wskiej elity tak jak Zukowski i Zieliński przy wypasionym korycie . W tych stronach z pychota na twarzy przyjmowani przez KGW i pełne stoły wyzerki .Data dodania komentarza: 4.12.2025, 16:07Źródło komentarza: Gdzie żyje się najlepiej w Polsce? W Tomaszowie Lubelskim! Mieszkańcy mówią dlaczegoAutor komentarza: LucekTreść komentarza: Dajcie im(lekarzom) więcej pieniędzy! Czy 200000zł miesięcznie to aby nie za mało?Data dodania komentarza: 4.12.2025, 15:31Źródło komentarza: Burza na sesji, radni powiedzieli NIE prywatyzacji przychodni w Hrubieszowie. Sprawą zainteresuje się CBA?Autor komentarza: ArnioTreść komentarza: Arek go zabił ale przecież to kaleka, mózgowe porażenie dziecięce, mocne upośledzenie umysłowe, przemoc i alkoholizm w domu w końcu nie wytrzymał i zabił pijakaData dodania komentarza: 4.12.2025, 15:28Źródło komentarza: Sprawca zabójstwa był niepoczytalny. Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie zakończyła śledztwoAutor komentarza: Gal Anonim.Treść komentarza: Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało Będzie głośno, będzie radośnie Znów przetańczymy razem całą nocData dodania komentarza: 4.12.2025, 14:12Źródło komentarza: Niebywałe! Kilkudziesięciu przewodników turystycznych z regionu odkrywało Trzeszczany na nowoAutor komentarza: mieszkankaTreść komentarza: Ośrodek Zdrowia w Mirczu /budynek własnością gminy/ również do prywatyzacji. Przedstawiciele spółki prowadzili rozmowy z obecnymi pracownikami GOZ Mircze ! Też zawsze przynosił zyski!Data dodania komentarza: 4.12.2025, 14:08Źródło komentarza: Pikieta przeciwko prywatyzacji przychodni w Hrubieszowie. Kierownictwo szpitala dementujeAutor komentarza: Ha tfu!Treść komentarza: Dziady już zapomniały, że wzrost pensji minimalnej, powoduje wzrost cen? Przecież to "sukces" pis. Dziady wiedzą, że pieniądze biorą się z pracy a nie z kosmosu? 13, 14 emerytura, skąd ma państwo na to brać?Data dodania komentarza: 4.12.2025, 13:44Źródło komentarza: Drożej za prawo jazdy. Ministerstwo ujawniło nowy cennik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama