Zaczęło się od wyzwisk, później próbowano pobić mojego syna. Rzucano różnymi przedmiotami w okna. Moje dzieci są zastraszane, boją się spać po nocach, nie mogą się bawić przed barakiem, bo chuligani ich wyzywają i rzucają w nich kamieniami. Już po prostu brak nam sił. Chciałabym mieszkać z mężem i dziećmi w miarę spokojnie – pożaliła się nam mieszkanka jednego z tzw. baraków przy ul. Peowiaków.
Kobieta zawiadomiła o swoich kłopotach policję.
– Aktualnie prowadzimy dwa postępowania z zawiadomienia małżeństwa z ulicy Peowiaków. Te z sierpnia dotyczą złośliwego niepokojenia, zakłócania ciszy nocnej, przecięcia kabli do Internetu i uszkodzenia drzwi w komórce na drzewo. Wcześniej prowadzone były również postępowania dotyczące zgłoszenia wybicia szyb w ich oknach i zakłócania porządku – wylicza Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
O tym, że na Plantach źle się dzieje, wie również Straż Miejska.
– W ostatnim czasie wspólnie z policją prowadzimy na Plantach wzmożone patrole i obserwację tego terenu, aby nie dochodziło tam do kolejnych przykrych incydentów – mówi Marian Puszka, komendant Straży Miejskiej.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze