Przy ul. Granicznej, między domami w zabudowie szeregowej a restauracją i domem weselnym, znajduje się rów melioracyjny. Zbierał wodę z pól, kiedy nie było tu jeszcze żadnych zabudowań. Swoją funkcję pełni nadal. Odprowadza deszczówkę, zapobiega podtapianiu okolicznych terenów. Stoją tu teraz domy, garaże, funkcjonuje skład budowlany, jest wspomniana restauracja.
Rów ma kilkanaście metrów długości i szerokość ok 3-4 m. Połowa rowu (to działka o powierzchni 149 mkw.) należy do miasta. Druga część do przedsiębiorcy prowadzącego restaurację. Jakiś czas temu przedsiębiorca zwrócił się do miasta z prośbą o wykupienie miejskiej części rowu. Miasto zdecydowało się swoją część rowu sprzedać. Jednak nie w sprzedaży bezpośredniej. Uznano, że trzeba ogłosić przetarg.
Na ostatniej, sierpniowej sesji RM pojawił się Bernard Kowalczyk, który mieszka w jednym z domów w zabudowie szeregowej, do których przylega działka z miejskim fragmentem rowu (po drugiej stronie rowu stoi restauracja). Zgłaszał swoje zastrzeżenia.
– Dwa lata temu zostaliśmy częściowo podtopieni. Jakie przesłanki przemawiają za tym, żeby miasto sprzedawało rów melioracyjny? – pytał Kowalczyk w imieniu mieszkańców szeregowców. Zarzucał prezydentowi, że ten nie jest w porządku, bo chce sprzedać fragment rowu.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze