Film z miejsca "cudu" obiegł już całą Polskę. Ludzie zadają sobie pytanie, czy to prawdziwe objawienie. Na miejsce przyjeżdżają ciekawscy oraz wierni, którzy moglą się o łaski.
– O „cudzie” dowiedziałam się wczoraj od siostry – mówi Hanna, mieszkanka Parczewa. – Dopiero dziś mogłam tu przyjść, wstąpiłam po drodze do apteki. Widzę wizerunek Pana Jezusa, choć mówią, że wczoraj wszyscy widzieli Maryję. To wielki cud, a przecież było powiedziane, że pod koniec świata będą znaki na niebie i ziemi – zaznacza. Dodaje, że nie pamięta, by w Parczewie dochodziło do podobnych zjawisk. – Ponad 30 lat temu w Brzeźnicy Książęcej położonej ok. 20 km od Parczewa, w gminie Niedźwiada, w lesie stał stary krzyż z figurą Jezusa. Nagle z rąk i z oczu Jezusa zaczęła strugami płynąć krew. Zjawisko przyciągnęło tłumy wiernych – wspomina Hanna.
17 maja, mimo deszczowej pogody przy drzewie w Parczewie gromadzili się ludzie. Niektórzy modlili z różańcami w ręku, inni robili zdjęcie, a część po prostu stała i wpatrywała się w wizerunek. Ludzie przyjeżdżają tu od wczoraj, ale mieszkańcy mówią, że wizerunek pojawił się na drzewie już w niedzielę. Od tamtej pory w pobliżu drzewa non stop czuwają wierni. Ktoś nawet zamontował oświetlenie, a ktoś inny przyniósł gałązki bzu.
"Cud w Parczewie". Matka Boska, Jezus, różaniec i tabernakulum
Co więcej, każdy widzi coś innego. Zebrani komentują między sobą, co tak naprawdę jest na drzewie. – Widzę Jezusa, a poniżej Maryję – podkreslają jedni. Inni widzą samą Maryję z różańcem, a poniżej tabernakulum. Jeszcze inni zauważają oprócz Matki Bożej dwa krzyże. – Jestem tu dziś i byłam wczoraj. Proszę sobie wyobrazić, że na drzewie był wizerunek Matki Bożej, a po godz. 22 zamienił się w wizerunek Jezusa. Na naszych oczach! A dziś lewa część wizerunku pojaśniała – mówi jedna z mieszkanek Parczewa.
Z kolei Halina z Parczewa opowiada, że jej córka była tu wczoraj z dzieckiem. Nagle dziecko zapytało: Mamusiu, dlaczego Jezus mruga oczami? – Nikt więcej tego nie widział, tylko wnuczek – podkreśla. Ktoś inny ze zgromadzonych potwierdził, że jego wnuczka zauważyła, że Maryja otwiera i zamyka usta.
Kuria: to nie jest zjawisko nadprzyrodzone
Ludzie zastanawiają się, co dalej z „cudem”. – Pewnie będą przeprowadzać badania. Podobno wczoraj był tu jakiś ksiądz i stwierdził, że to Jezus i miał pisać do kurii – mówią mieszkańcy miasta.
A jak Kościół interpretuje „cud” w Parczewie? Zaleca ostrożność i nie uleganie emocjom.
– Jeśli prześledzimy objawienia maryjne od 40 r. po Chrystusie, bo wtedy było pierwsze objawienie, kiedy Maryja wezwała św. Jakuba na Sobór Jerozolimski, to do dnia dzisiejszego nigdy nie było objawień Matki Boskiej na korze drzewa, na szybie ani na sęku. W związku z tym należy przyjąć, że jest to zjawisko czysto naturalne wywołane działaniami człowieka lub natury – wyjaśnia ks. kanonik Jacek Świątek, rzecznik prasowy Diecezji Siedleckiej.
Radzi wiernym, aby nie ulegali emocjom i kierowali się rozsądkiem. – Każdy może na drzewie zobaczyć co innego, jedni Pana Jezusa, drudzy Matkę Boską, a trzeci jeszcze coś innego. To tak jak popatrzymy na obłoczki, każdy widzi co innego, a one niekoniecznie się tak układają. W związku z tym, zalecam dużo rozsądku. Poza tym w objawieniach potwierdzonych przez Kościół najpierw była przekazywana treść, a potem był cud. A więc cud był potwierdzeniem objawień – dodaje.
Pytany o to, czy modlitwa wiernych w pobliżu drzewa w Parczewie ma sens, odpowiada: – Kościół nie zabrania modlitwy indywidualnej. Można się modlić wszędzie, mamy koronkę i różaniec mężczyzn na ulicach miast. Z tym, że ja bym zjawiska z Parczewie nie wiązał z żadną nadprzyrodzoną siłą – mówi ks. kanonik Jacek Świątek.
Kościół w związku z „cudem” w Parczewie nie będzie podejmować żadnych działań. – Nie mamy podstaw, aby uznawać to zjawisko na drzewie za nadprzyrodzoność – podsumowuje rzecznik siedleckiej kurii.
Napisz komentarz
Komentarze