Ślązacy przybędą na Roztocze żądni rewanżu za nieoczekiwany remis (25:25) w pierwszej rundzie. Zamościanie zapewniają, że Viretu absolutnie się nie obawiają. Mało tego, mają nadzieję, że drużyna z Zawiercia przyjedzie w pełnym rynsztunku i z chęcią utarcia gospodarzom nosa. A wówczas, na zakończenie drugoligowego sezonu, mieć do czynienia będziemy z prawdziwą wisienką (lub truskawką, jak mawiał Tomasz Hajto) na torcie.
– Sytuacja w tabeli jest taka, że ciągle walczymy o piąte miejsce, więc mamy o co grać. Ale nawet pomijając ten fakt, to wyczuwam w chłopakach zdrowe ciśnienie. Chcemy pokonać Viret i być jedyną drużyną w lidze, która liderowi nie dała się ograć – zapowiada trener Marcin Czerwonka. – Na pewno nie jesteśmy faworytem i podchodzimy do przeciwnika z pokorą, ale z drugiej strony mamy też pewność, że zwycięstwo jest w naszym zasięgu. Cóż dodać, na koniec sezonu zapowiada się porządny mecz.
Warto pamiętać, że zespół z Zawiercia w 21 spotkaniach doznał tylko jednej porażki (27:29 z Politechniką Świętokrzyską), a dwukrotnie dzielił się z rywalami punktami. Oprócz Padwy punkt (28:28) odebrał mu również MOSiR Bochnia. Najlepszym strzelcem ekipy Krzysztofa Adamuszka jest Łukasz Szymański – 107 bramek, a między słupkami stoi świetnie znany w Zamościu Kamil Buchcic, który angaż do śląskiego zespołu wywalczył sobie właśnie świetnym występem w pierwszej rundzie.
W minionej kolejce (Padwa pauzowała) Viret okazał się bezlitosny dla Orła Przeworsk, wygrywając z nim aż 45:23 (24:10). W Zamościu z pewnością nie czeka Ślązaków podobny scenariusz. Możemy być tego pewni.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze