
Całe długie lata Padwa Zamość czekała, by pokonać AZS AWF Biała Podlaska. Nie udawało się ani w meczach o punkty, ani pucharowych, ani w sparingach. Aż do minionej soboty, gdy żółto-czerwoni pokonali bialczan 24:22 (10:12).
Konia z rzędem temu, kto przewidziałby takie rozstrzygnięcie. Nie dość, że zdecydowanym faworytem byli goście, to na dodatek w szeregach zamościan zabrakło kontuzjowanych Jakuba Kłody i Mateusza Gawrysia. A to trochę tak, jakby zabierać się za paczkę sucharów bez kilku zębów! Okazało się jednak, że zespół trenerów Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi wyszedł na parkiet ogromnie zdeterminowany. Biada tym graczom gości, którzy znajdowali się w zasięgu Tomasza Fugiela.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia