Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 04:22
Reklama Baner A1 BUDBRAM

Stan wojenny w Polsce. Zima wasza, wiosna nasza

40 lat temu ogłoszono w Polsce stan wojenny. Ostatnie tygodnie przed jego wprowadzeniem wspomina Elżbieta Stąsiek-Witkowska.
Stan wojenny w Polsce. Zima wasza, wiosna nasza

Koniec roku 1981. Konflikt komuna-opozycja się zaostrza. W Lublinie działa już Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ ''Solidarność'' Regionu Środkowo-Wschodniego. Działają też jego odpowiedniki w mniejszych miastach. Rolnicy tworzą Niezależny Samorządowy Związek Zawodowych Rolników Indywidualnych ''Solidarność''. Na uczelniach działa Niezależny Związek Studentów. Wybuchają strajki w szkołach, zakładach pracy, na uczelniach. Komuniści nie odpuszczają, zaostrzają swoje metody działania. Rośnie też opór przeciwko nim.

Mieszkałam wówczas na stancji przy ul. Dolnej 3 Maja, to była wówczas doskonała lokalizacja, bo protesty przeciwko komunistom, organizowane były głównie na Placu Litewskim, na Krakowskim Przedmieściu i na ul. Królewskie. W ostatnich tygodniach przed wprowadzeniem stanu wojennego odbywały się coraz częściej. Wieczorem na Krakowskim Przedmieściu zbierały się tłumy głównie studentów, ale i też uczniów lubelskich szkół, osób starszych. Spacerowaliśmy z tranzystorami radiowymi czy małymi telewizorami na ramionach. Pokonywaliśmy trasę od ul. Lipowej w stronę Placu Litewskiego i z powrotem drugą stroną ulicy. Tak od godz. 19.30 do godz. 20. Chodziło o to, żeby pokazać, że bojkotujemy kłamliwe wiadomości przekazywane w ,,Dzienniku Telewizyjnym", w reżimowej telewizji. Zomowcy stali w małych 3-4 osobowych grupkach. Obserwowali nas. W okolicy pojawiały się Skoty. W bocznych ulicach czekały autokary. Zomowcy wyłapywali osoby protestujące, wpychali je do autokarów i wywozili na ul. Północną, gdzie mieściła się siedziba Milicji Obywatelskiej. Były tam pomieszczenia izolacyjne dla osób z łapanek. Wiadomo było, że należy wracać ze "spacerów" w większych grupach, bo wtedy była większa szansa na ucieczkę. Szczęście mieli ci, którym udało się dobiec do kościoła przy Krakowskim Przedmieściu czy przy Placu Hempla. Zomowcy mieli "zasady" – nigdy nie wkraczali do kościołów. To był nasz azyl.

Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Zawisza Ciemny 15.12.2021 14:15
To był konflikt komunistów z Solidarnością. Jaruzelski stał z boku i widział, że komuchy są zdesperowani użyć ostatecznych argumentów. Dlatego stan wojenny. Dwóch zomowców którzy w Zamościu ochoczo pałowali ludzi przed kościołami dzisiaj są w radzie parafialnej pewnej parafii na Zamojszczyżnie. Czy proboszcz o tym wie ? Oczywiście

Polak 15.12.2021 16:44
Może się nawrócił

Formaldehyd 16.12.2021 08:06
Jaruzelski nie stał z boku ponieważ on tym cyrkiem zarządzał od samego początku . Było coś takiego jak Biuro Polityczne KC ,taka grupka najwierniejszych komunistów, w którym aktywnie uczestniczył od ładnych paru lat. Żeby się do niego dostać nie można było stać z boku. Kariera w wojsku to też błyskawiczne awanse, Główny Zarząd Polityczny itp. angaże nie do osiągnięcia dla stojących z boku. Był najwierniejszym z wiernych i jak to zwykle w totalitaryzmach bywa, wyciął konkurencję i skupił w swoich rękach pełnię władzy. Nic ponad to .

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
Reklama
Reklama