Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 11:54
Reklama Baner reklamowy FOOD P

Tyszowce: W pańskim sadzie i nie tylko

„W Pańskim Sadzie” to kolejny po „W blasku świec” i „W cieniu kopuł” tom z cyklu opowieści tyszowieckich, które napisał pochodzący z Tyszowiec dziennikarz, do niedawna redaktor naczelny "Kroniki Tygodnia", Robert Horbaczewski.
Tyszowce: W pańskim sadzie i nie tylko

„W Pańskim Sadzie” to zbiór opowiadań pisanych lekkim, gawędziarskim językiem. Książka ma wielu bohaterów, są nimi ludzie, którzy ponad 100 lat temu mieszkali w Tyszowcach; chłopi, rzemieślnicy, duchowni, policjanci i tyszowieccy panowie. Każdy rozdział to odrębna historia, którą opowiedzieli autorowi najstarsi mieszkańcy Tyszowiec. 

Czytaj także: Gmina Tyszowce przegrała proces

„Wsłuchiwałem się w te barwne wspomnienia podczas każdego pobytu w Tyszowcach. Nagrywałem, dokumentowałem. Niestety, większość moich rozmówców już odeszła. Mam nadzieję, że udało mi się ocalić atmosferę miasteczka, które pamiętali ze swoich młodzieńczych lat” – pisze we wstępie Robert Horbaczewski.

„W Pańskim Sadzie” przeczytać można m.in. o nietypowego formatu receptach, jakie wystawiał mgr farmacji Wacław Przyborowski, chcąc w ten sposób zdobyć klientów i odciągnąć ich od konkurencji, oraz o tym, co w aptekach w Tyszowcach można było kupić poza lekami. O dawnym kinie w miasteczku i o tym, o wspólnego z kinem miała kobyła należąca do Hipolita Małysa. O przedsiębiorczych Żydach, którzy na początku XX wieku stanowili większość mieszkańców Tyszowiec. O tym kto padł ofiarą prowokacji „sanacyjnych mętów komarowskich” i co z tego wynikło, czyli o głośnym w całej przedwojennej Polsce procesie sądowym. Jest też rozdział o marszałku Piłsudskim oraz o ówczesnej modzie, sukniach prosto z Paryża i balach sylwestrowych, na których elity wirując w walcu czekoladowym, witały Nowy Rok. W dawnych Tyszowcach okazji do zabaw także dla niższej warstwy społeczeństwa nie brakowało. Robert Horbaczewski opisuje gdzie i jak się bawiono, jak spędzano wolny czas, jak do gry młodym i starszym przygrywała całkiem niezła orkiestra, a „tyszowieckie chłopy jak koguty piali”. Jest tu jeszcze wiele innych ciekawych  opowiadań. Ilustrują je archiwalne fotografie, m.in. ze zbiorów prywatnych. Niejedno miasteczko może pozazdrościć Tyszowcom takich zbiorów i tak utrwalonej historii.

Czytaj także: W końcu zbudują przedszkole i żłobek w Tyszowcach?

Opowiadania tyszowieckie czyta się jednym tchem. Trudno oderwać się od tej lektury, bo gdy kończy się jeden rozdział, do kolejnego zachęca intrygujący wstęp i równie ciekawe zdjęcie.

Książkę Roberta Horbaczewskiego można kupić w Samorządowym Centrum Kultury w Tyszowcach lub przez stronę autorską www.roberthorbaczewski.pl.

Czytaj także: Mieszkanie w Tyszowcach? Nie ma problemu


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
Reklama
Reklama