Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 09:37
Reklama

Nie będę siedziała plackiem (TYLKO W GAZECIE)

Niestraszna jej ani kąpiel w lodowatej wodzie w środku zimy, ani perspektywa pokonania pieszo, w ekstremalnych warunkach pogodowych, trasy o długości 133 km. Trenowała w trakcie ataku rwy kulszowej, a nawet ze złamaną ręką. Nie rezygnuje ze sportu nawet w obliczu pandemii koronawirusa. – Jeśli zostanę zamknięta w domu z powodu kwarantanny, to znajdę sobie jakąś alternatywną formę aktywności ruchowej – mówi Anna Trzeźwińska, amatorska sportsmenka spod Biłgoraja.
Nie będę siedziała plackiem (TYLKO W GAZECIE)

Opustoszały obiekty sportowe, coraz trudniej spotkać kogokolwiek na ulicznych trasach biegowych. Życie sportowe przenosi się do pobliskich lasów. Tam można spotkać nie tylko lekkoatletów, ale nawet ciężarowców, kolarzy i piłkarzy. Zaroiło się także od osób, które na co dzień nie mają do czynienia ze sportem. Niektórzy biegają, a inni spacerują całymi rodzinami. "Więcej ludzi można teraz spotkać w lesie niż na ulicach Biłgoraja. Widziałam w lesie dzieci grające w piłkę" – napisała na swoim koncie jedna z użytkowniczek Faceboooka.

Anna Trzeźwińska od sześciu lat biega i ćwiczy swoją formę głównie w lesie, dlatego nie musiała się przyzwyczajać do nowych warunków treningowych, wymuszonych narodową kwarantanną.

Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
Reklama
Reklama