Mimo że spotkanie odbywało się w piątkowy wieczór, a rywalem był outsider, hala OSiR wypełniła się niemal do ostatniego miejsca. Gospodarze musieli sobie radzić bez Patryka Plaszczaka (sprawy rodzinne), Tomasza Fugiela (uraz kręgosłupa), Piotra Gałaszkiewicza (uraz stopy) i Krzysztofa Bigosa (uraz kolana), ale mimo tego na papierze i tak wyglądali bardziej okazale od podopiecznych Radosława Wasiaka. Pierwsze minuty zdecydowanie to potwierdziły (5:1), ale z każdą akcją kielczanie czuli się coraz pewniej. Rękę podali im też miejscowi, grając nieco chaotycznie w ataku. W efekcie kilka minut przed przerwą był remis 14:14. Do szatni Padwa schodziła, prowadząc tylko 17:15, ale od początku drugiej połowy zaczęła rywalom odjeżdżać. Na parkiecie po półrocznym rozbracie pojawił się Jakub Kłoda i z Bartoszem Skibą okazali się skałą, o którą rozbijał się napór przyjezdnych.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze