Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 19:41
Reklama Baner A1 BUDBRAM

Książka za opowieść: Święta tuż po wojnie

Nasza akcja "Książka za opowieść" spotkała się z odzewem czytelników. Drukujemy kolejne wspomnienia. Czekamy na następne.
Książka za opowieść: Święta tuż po wojnie
- Gwiazdkowe prezenty, które jednak były inne, niż teraz - wspomina Alina Luchowska.

Najbardziej w pamięć zapadły mi święta Bożego Narodzenia tuż po zakończeniu II wojny światowej. Z samego rana w Wigilię Bożego Narodzenia tata przynosił z lasu drzewko świerkowe, oprawiał je, dolne gałązki odcinał i kładł przed progiem domu, gdzie służyły do wycierania butów ze śniegu.

Nasza mama szykowała wieczerzę wigilijną, na którą składały się: zupa grzybowa, leniosze (były to gołąbki z kaszy gryczanej w liściach z kiszonej kapusty), kapusta z grzybami, kasza gryczana z masłem i kluski z makiem. Do tego kompot z suszonych owoców. Nie było dwunastu dań, nie było też ryby; święta powojenne były bardzo ubogie, a jednak radosne.

W tym czasie ja wraz z rodzeństwem ubieraliśmy choinkę, którą tata wcześniej przyniósł z lasu. Przynoszono siano, rozkładano je na całym stole pod obrusem. Na podłodze rozrzucano dla dzieci słomę. Sianko i słoma były nawiązaniem do betlejemskiej stajenki.

Święta z lat dziecinnych już na zawsze kojarzą mi się z zapachem świerku, siana, słomy i wigilijnych potraw. To były zapachy, jakich teraz już nie ma. I chociaż choinka była biednie ubrana, radości w święta było co niemiara, bo cały rok czekaliśmy na nie.

Zawsze wyglądaliśmy pierwszej gwiazdki na niebie, a gdy ta się pojawiła, wtedy zasiadaliśmy do stołu i łamaliśmy się opłatkiem. Mieliśmy sąsiadów, z którymi łączyła nas przyjaźń. Gdy w Wigilię oni przychodzili do nas, w Boże Narodzenie wieczorem my szliśmy do nich. I na odwrót.

Po wieczerzy wigilijnej śpiewaliśmy kolędy, w tym czasie zanosiliśmy bydłu kolorowy opłatek, a później szliśmy na pasterkę. Czasy były takie, że w wielu rodzinach dzieci nie miały butów, więc nie każdy miał przywilej pójścia na pasterkę, bo nie było w czym.

Pod choinką w święta zawsze znajdowaliśmy gwiazdkowe prezenty, które jednak były inne, niż teraz. Przeważnie były to zapakowane jabłka i orzechy, które miały wróżyć obdarowanemu dostatek na cały nadchodzący rok. Paczuszek było tyle, ilu domowników.

Raz mama chciała mi zrobić pod choinkę większy prezent: buty zimowe. Akurat, gdy była w Zamościu na targu, przyjechał handlarz z butami. Jednak chętnych na zakup było więcej, niż butów. Tak się ludzie do niego cisnęli, że dopiero, gdy przyjechała do domu i dała mi buty do zmierzenia, okazało się, że jeden od drugiego różnią się o jeden rozmiar. Chodziłam w nich całą zimę.

Na Boże Narodzenie moja mama zawsze co roku piekła gęś, bardzo nam to smakowało.

Podczas świąt w wolnym czasie dzieci zwykle wychodziły na sanie. Albo jeździliśmy po zamarzniętej tafli na łące przed domem, albo zjeżdżaliśmy z górki. Nikt nie miał sanek. Wyciągaliśmy pod górę duże sanie, takie, do jakich zaprzęgało się konie, a następnie na górce wszyscy wskakiwali do nich i zjeżdżaliśmy w dół.

Ze swojego dzieciństwa zapamiętałam jeszcze to, że zaraz po wojnie ryb żadnych nie jedliśmy, nawet w wigilię, za to każde dziecko w szkole dostawało codziennie łyżkę tranu.


Dla czytelników mamy kilkadziesiąt zestawów książek. W każdym na pewno znajdzie się książka Krzysztofa Czubary pt. "Kennedy z Zamościa" wydana w 2007 r. i książka niespodzianka.

Takie świąteczne zestawy rozdamy czytelnikom "Kroniki Tygodnia". Ale nie za darmo! Będzie je można dostać jedynie za... opowieści. Chodzi nam o spisane, krótkie historie związane z obchodami świąt Bożego Narodzenia na Zamojszczyźnie, wigilijnymi i karnawałowymi tradycjami czy przeróżnymi obchodami noworocznymi. Czekamy na Wasze rodzinne historie .

Opowieści należy przynieść lub przesłać do redakcji KT pocztą tradycyjną na adres: ul. Żeromskiego 3, 22-400 Zamość, mejlem: [email protected] lub wysyłając wiadomość poprzez facebookową stronę "Kroniki Tygodnia". Czekamy na nie do 10 stycznia 2020 r. Opublikujemy je w gazecie


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner reklamowy Kronika Tygodnia
ReklamaBnaer reklamowy firmy Kronika Tygodnia
ReklamaBaner reklamowy b - dodatek
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: XYZTreść komentarza: Nie może bo budżet uchwalony musi zgodnie z nim działać inaczej RIO zaopiniuje negatywnie. Lwowskiej też nie wstrzymaData dodania komentarza: 25.04.2024, 12:12Źródło komentarza: Zamość: Na Karolówce przebudowanych zostanie kilka drógAutor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Zabrać socjal pasożytom pokroju pana buraka i dać na pocztę. Pieniądze sto razy lepiej wydane.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:37Źródło komentarza: Strajk na poczcie. Uwaga, to oznacza utrudnienia dla klientów [KOMUNKAT ZWIĄZKOWCÓW]Autor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Likwidują coś w jednej z najszybciej wyludniającej się gminy w całym kraju? Niemożliwe.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:33Źródło komentarza: "Nie" dla likwidacji! Znowu stają w obronie poczty w DołhobyczowieAutor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Proste rozwiązanie zabrać socjal takim pasożytom jak pan burak i dać na pocztę. I tak z moich podatków to idzie więc wolę takie rozwiązanie.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:31Źródło komentarza: "Nie" dla likwidacji! Znowu stają w obronie poczty w DołhobyczowieAutor komentarza: klikTreść komentarza: Jenot to sobie może , zaorać las, tam gdzie jego miejsce!Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:30Źródło komentarza: Zamość: Nieoficjalne wyniki wyborów. Rafał Zwolak nowym prezydentemAutor komentarza: no nie "normalny" ?Treść komentarza: najwięcej ma do powiedzenia sbecki emerytData dodania komentarza: 25.04.2024, 11:19Źródło komentarza: Zbliża się sezon komunijny. I liczenie wydatków. 250 zł od talerzyka to początek
Reklama
Reklama