Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 07:50
Reklama

Bez utopienia marzanny wiosna nie nadejdzie. Trzeba jednak zachować rozsądek!

Kiedyś topienie marzanny, zwanej też śmiercichą, było ważnym obrzędem. Bez niego trudno było sobie naszym przodkom wyobrazić nadejście wiosny. W czasach PRL-u ten obrzęd traktowano już tylko jako zabawę. Masowo uczestniczyli w niej uczniowie zamojskich szkół i przedszkoli. Teraz uśmiercanie marzanny odbywa się coraz rzadziej. Są też tacy, którzy śmiercichę topią i zaraz z wody wyciągają...
Bez utopienia marzanny wiosna nie nadejdzie. Trzeba jednak zachować rozsądek!
Fotografia została wykonana w Zamościu, w latach 90. ub. wieku.

Autor: Fot. Adam Gąsianowski

Jak tłumaczy Marian Puszka, komendant zamojskiej Straży Miejskiej topienie marzanny może się odbywać, pod warunkiem, że jest ona wykonana jedynie z materiałów biodegradowalnych np. ze słomy. Jeśli jednak do jej „budowy” zostały użyte plastikowe butelki, jakieś ubrania, a na jej nogi włożono buty (bo i takie przypadki się zdarzały) – to taka kukła nie może trafić do rzeki czy stawu. Bo go zanieczyści. Za tak niecny czyn można zostać ukaranym mandatem nawet w wysokości 500 zł. Oczywiście, niewskazane jest także palenie kukły, bo można nią nieopatrznie podpalić całą okolicę.

– My też jesteśmy zwolennikami wiosny – podkreśla Marian Puszka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu. – Rozumiemy też czym jest tradycja. Wszystko powinno się jednak odbywać rozsądnie, ekologicznie i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.

Więcej na temat tego zwyczaju będzie można przeczytać w najbliższym, papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia
  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Art 21.03.2019 07:17
Panie Puszka karać to wy pierwsi jesteście w tym dobrzy kiedyś za dobrych czasów paliło się i żaden milicjant nie karał mandatem i rzeka łabuńka nie była zanieczyszczona

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
Reklama
Reklama