Reklama

Gm. Telatyn: Tragedia w Kryszynie. W pożarze domu zginął 89-letni mężczyzna

Kobietę udało się uratować, ale jej mąż zginął w pożarze, do którego w Kryszynie (gm. Telatyn) doszło w miniony piątek (28 września).

ak
01.10.2018 14:18 (aktualizacja 21.09.2023 20:27)

Gm. Telatyn: Tragedia w Kryszynie. W pożarze domu zginął 89-letni mężczyzna

Autor: Fot. KPP Tomaszów Lubelski

Pomoc wezwał mieszkaniec wioski, który akurat pracował z żoną w polu, gdy zobaczył dym wydobywający się z domu starszego małżeństwa. Sytuacja była poważna, bo zachodziło podejrzenie, że ci ludzie są w środku.

Kiedy strażacy zdołali wejść do wnętrza płonącego domu, na strychu znaleźli zwłoki 89-letniego mężczyzny. Uratowano na szczęście jego żonę. 90-letnia kobieta została przetransportowana do szpitala.

– W chwili obecnej policjanci pod nadzorem prokuratora i biegły z zakresu pożarnictwa prowadzą czynności zmierzające do ustalenia przyczyny i okoliczności powstania pożaru – informuje Monika Reszek z tomaszowskiej policji.

Data dodania: 01.10.2018 14:18

Podziel się

Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

mieszkaniec 01.10.2018 15:47

Kobieta, która nie ma 90 lat nie była w szpitalu. Nic nie zagrażało jej życiu i została z rodziną w domu. Ech ci redaktorzy....

Xyz 01.10.2018 14:50

Nie 89 a 88 letni mężczyzna. I małżeństwo nie mieszkało samotnie. Mieszkali razem że dziećmi i wnuczkami, którzy w czasie pożaru przebywali na polu. Dodatkowo z artykułu wynika że strażacy ratowali kobietę z płonącego budynku natomiast nic takiego nie miało miejsca. Kobieta trafiła do szpitala z innych względów. W artykule prawie nic się nie zgadza. Wstyd

Redakcja 01.10.2018 15:55

Oparlismy się w tej informacji na komunikacie policji. Jeśli było inaczej, oczywiście sprostujemy te informacje

Gość 01.10.2018 23:16

Wszystko co znajduje sie w tym artykule, poza samym pożarem i tym, że zginął człowiek, nie jest prawdą. Jak ktoś napisal powyżej, mężczyzna mial 88 lat, a kobieta nie 90 tylko 80. Kobieta została wyprowadzona z domu przez sąsiadów na długo przed tym jak w ogóle przyjechała straż pożarna. W ogóle nie była w szpitalu w zwiazku z pożarem. W pożarze bardzo ucierpiał syn, który próbował ratować ojca zaraz po tym jak wrócił do domu z pola i ma bardzo głębokie oparzenia.

Redakcja 02.10.2018 05:10

Bardzo dziękujemy za sprostowanie informacji. Pisząc o tym zdarzeniu mieliśmy do dyspozycji jedynie dość lakoniczny komunikat policji i na nim się oparliśmy. Nie mieliśmy natomiast kontaktu ani ze świadkami, ani z nikim z rodziny.

Reklama