
"Z tego miejsca w 1942 r. odjeżdżały pociągi wywożące Żydów z Zamościa i okolicznych miejscowości do niemieckich, nazistowskich obozów zagłady. Ku pamięci Żydów polskich, czeskich, niemieckich i austriackich, mieszkańców getta w Zamościu zamordowanych w latach 1939-1942" – tablice z takim napisem pojawią się na przystanku kolejowym Zamość-Starówka.
Od dawna to miejsce czeka na upamiętnienie (ów przystanek to okryta ponurą sławą zamojska rampa buraczana). Z taką inicjatywą wystąpił jakiś czas temu Marek Kołcon, zamojski pedagog, historyk i regionalista. Dlaczego? – To bardzo ważne. Żydzi stanowili przed ostatnią wojną liczną społeczność naszego miasta (ok. 40 proc. – przy. red.) – tłumaczy Marek Kołcon. – Spotkał ich straszny los. Należy o tym pamiętać. Temu mają służyć nasze tablice.
Nikt go nie słuchał
Ta historia jest wyjątkowo przykra, ponura. W 1941 r. całą ludność żydowską Zamościa przeniesiono do getta na Nowym Mieście. Zgromadzono tam także ok. 2 tys. Żydów, których wysiedlono z różnych rejonów Rzeszy, a potem przybyli także Żydzi m.in. z Łodzi i Wrocławia. 11 kwietnia 1942 r. Niemcy otoczyli getto. Ludność zebrano na rynku Nowego Miasta. Zgromadzonych bito i poniżano. "Uformowali Żydów w czwórki, policzyli, a kiedy przekonali się, że na stan 21 wagonów jest zbyt duży, zwolnili 50 osób, resztę popędzili na rampę obok ubezpieczalni" – pisał w swoich wspomnieniach Michał Bojarczuk, działacz społeczny, kronikarz i regionalista.
Żydów pognano ul. Lwowską, w kierunku Starego Miasta. Tych, którzy nie mieli siły iść, zabijano. "Najpierw szli mężczyźni i kobiety, z tyłu starcy i wózki z dziećmi. Pochód był gęsto otoczony gestapowcami. Od Nowego Miasta do rampy droga była usiana trupami. Niemcy dość często krzyczeli "los", po czym zawsze padał strzał i człowiek zwalał się na bruk" – notował Bojarczuk.
Żydzi dotarli na rampę buraczaną między dzisiejszą ul. Orlicz-Dreszera a ul. Peowiaków, gdzie ustawiono już pociąg. "Gdy się znaleźli już na rampie, jakiś młody Żyd głośno przemawiał, żeby się nie dać tak mordować, że trzeba stawić opór. Nikt go nie słuchał. Żydzi szybko wsiedli do wagonów, by uniknąć strzałów i bicia. Ciasnota była nie do opisania, w jednym wagonie było 150 osób, a na dobitek gestapowcy wagony wysypali wapnem niegaszonym, które pod wpływem pary i wydzielin ludzkich lasowało się i niemiłosiernie gryzło całe ciało. Wagony zostały zaryglowane, a rygle omotane kolczastymi drutami" – pisał Bojarczuk.
Transport pojechał do obozu zagłady w Bełżcu. Szacuje się, że podczas tej akcji zginęło ponad 3,1 tys. osób, w tym ok. 700 dzieci do lat 14.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
A gdzie pomniki pomordowanych POLAKÓW przez niemców ukraińców kto tak ochoczo finansuje pomniki żydom
Żydzi żydom zgotowali ten los... https://sites.google.com/view/…
Następny "historyk " z katoprawackiego nadania. Żenada.
POLACY PAMIĘTAJCIE O POLAKACH ZAMORDOWANYCH PRZEZ ZBRODNIARZY NIEMIECKICH I UKRAIŃSKICH POLSKO POWSTAŃ Z KOLAN STAWIAJ POMNIKI ZAMORDOWANYM POLAKOM I POLSKIM DZIECIOM
Żydzi!!! Wszędzie pomniki ale dla Polaków którzy walczyli i gineli to nie ma pamięci nia ma pieniedzy nawet na odrestaurowanie starch pomników i nagrobków smutne
Zbierz pieniadze , buduj i restauruj. Proste.
Ciekawe ilu żydowskich kappo, miało udział w tych manewrach.? Do momentu, kiedy żydzi nie rozlicza się z kłamstwami dotyczącymi udziału żydów w holokauście żydów, nie zasługują nawet na "pamiątkowy słupek drogowy"..!
To tak jakby twierdzic, ze polskie ofiary niemieckiego nacjonalizmu nie zasługują na pamięć bo powszechne bylo szmalcownictwo i denuncjatorstwo. Niewinnym ofiarom nalezy sie pamięć bez wzgledu na poczynania ich rodakow. Tak przy okazji, ciekawe ilu polskich policjantow mialo udzial w tym manewrze...
a dla wywiezionych i zgermanizowanych Dzieci Zamojszczyzny ?? no tak tylko jedni się liczą !!!
Miał powstać wagon-pomnik upamiętniający los Dzieci Zamojszczyzny i ludzi wysiedlonych.
nie będzie pomnika - wagonu, ponieważ nie ma wagonu, to oczywiste. to znaczy, wagon jest, to ten wagon ze "złotego pociągu", jak się uda w końcu znaleźć i odkopać ten pociąg to będzie wagon, a nawet kilka. wagon, to wagon, nikt nie będzie pytał czy akuratny. nie mam pojęcia, dlaczego Jurek Z., jeszcze żadnego wagonu nie wykopał. miejmy jednak nadzieję, że wykopie. ja w Jurka wierzę. a co z pomysłem Fundacji Centrum Wysiedlonych, która chciała kiedyś budować coś, bodaj w Zwierzyńcu? miał być teren ogrodzony drutem (no, drut to nie wagon, łatwiej kupić), miały być wieżyczki (jak za okupanta). może i wieżyczek nie ma, ale można w końcu poprosić myśliwych, to jakąś "ambonę" dadzą. kto tam będzie wiedział, czy to "ambona", czy oryginalna wieżyczka. zresztą, drzew w lesie nie brakuje, jakby członkowie Fundacji się wzięli do roboty, to wieżyczkę-ambonę sami by sklepali w jedno sobotnie popołudnie - na niedzielę, byłaby gotowa. ech...
a właściwie, to może nawet byłoby lepiej postawić pomnik upamiętniający pomysły Fundacji Centrum Wysiedlonych, czyli organizacji, która chce upamiętniać, tylko ma za dużo pomysłów i w tym zamieszaniu zapomina w jaki sposób chce upamiętniać.