Awans – na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek władze Roztocza Szczebrzeszyn zarzekały się, że awans do czwartej ligi ich nie interesuje ze względów ekonomicznych. Z każdym kolejnym meczem stanowisko klubu zdecydowanie jednak miękło, by ostatecznie zmienić się o 180 stopni. Wielu kibiców mówi głośno, że w czwartej lidze Roztocze będzie chłopcem do bicia. Zdaniem "Kroniki Tygodnia" może być jednak inaczej, a ekipa Jarosława Czarnieckiemu jeszcze niejednemu napsuje krwi.
Boisko – z każdym rokiem pod względem nawierzchni jest lepiej. Najwięcej narzekań było na Miączyn, ale Olimpia ma grać w Zamościu. Obrywało się też Potokowi za "boisko niewiele większe od Orlika". W Sitnie trawka za bramką już jednak rośnie i do czasu powrotu z klasy A będzie jak znalazł. Tymczasem na murawy beniaminków nie powinno być narzekań, a w Skierbieszowie czy Tarnogrodzie mogłyby z powodzeniem grać zespoły z wyższej półki.
Czyste konto – nie było drużyny, która straciłaby mniej niż jedną bramkę na mecz (średnio). Nie oznacza to niestety jakiejś wybornej formy napastników, a bardziej jest dowodem na mizerię w grze obronnej. W zasadzie, co trzecia stracona bramka to efekt pomyłek w defensywie, czyli złego ustawienia, nietrafienia w piłkę czy tzw. baboli.
Dywan – czyli Karol Dywański. Człowiek instytucja w Omedze Stary Zamość. Pilnuje sprzętu, transportu i murawy jednocześnie, a w wolnych chwilach zajmuje się nawet menedżerką. Oczywiście, wszystko to łączy z grą w piłkę. Nic więc dziwnego, że Dywan ciągle pozostaje kawalerem.
Emocje – radość i wściekłość mają taki sam wyraz twarzy w Champions League i zamojskiej okręgówce. W Łukowej czy w Soli jest tylko trochę mniej kamer niż w Madrycie czy Monachium. Za to autentyczność emocji w każdym przypadku nie podlega dyskusji.
Fantazja – w tym względzie zamojska okręgówka miała się całkiem nieźle. Wyobraźnia graczy przejawiała się często przy rozgrywaniu tzw. stałych fragmentów gry, gdy oniemieć z wrażenia potrafił nawet trener, stojący rzekomo za takim a nie innym pomysłem. Kibice na trybunach stawiali zaś raczej na klasykę, czyli najczęściej ogóreczek i... coś do niego.
Grom Różaniec – co prawda ekipie Bogdana Antolaka awansować się nie udało, ale Grom wygrał zdecydowanie rywalizację na innym polu. Porządnie prowadzona strona internetowa i profil facebookowy, a do tego Twitter, na którym znaleźć można było relacje live z meczów ligowych to standardy, o których kibice innych klubów mogą tylko pomarzyć. A szkoda, bo dwudziesty pierwszy wiek rozpoczął się już dawno temu, a wizerunek klubu powinno budować się nie tylko na boisku. W Różańcu doskonale to wiedzą. Szkoda, że na razie tylko tam.
Huczwa Tyszowce – po rundzie jesiennej lider tabeli. Wiosna słabsza i w efekcie "tylko" drugie miejsce. Najnowsze plotki transferowe wskazują jednoznacznie, że w kolejnym sezonie Huczwa po raz kolejny będzie poważnym kandydatem do awansu. Przyjście Jacka Podolaka z Cosmosu i zaciągu z Wożuczyna sprawia, że w Tyszowcach walka na całego będzie trwała nie tylko o miejsce na murawie, ale także o ławkę rezerwowych. A drużynę poprowadzi Marcin Łyś.
Ikony – zamojska okręgówka też ma swoje gwiazdy, które przez lata zapracowały na szacunek kibiców. Jedni niezłomnością na boisku, drudzy przywiązaniem do klubowych barw, jeszcze inni, łącząc właściwie postawę na boisku z życiem osobistym.
Cały alfabet w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze