Potrzebne boisko
– Pojawiłem się w klubie pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Działaczami byli wówczas Stanisław Ilczuk, Henryk Puzio, Sławomir Leluch czy Stanisław Suchodolski. Miałem dwóch grających w piłkę synów, więc w pewnej mierze jako ojciec czułem się zobowiązany do działania w klubie i tak... zostałem piętnaście lat. Przy szkole znajdowało się wówczas małe boisko, które trzeba było przebudować, żeby myśleć o grze w lidze – wspomina Leopold Knap. – Klubowe stery powierzono mi w 2001 roku i niedługo później oficjalnie zarejestrowałem Olimpię.
Mało kto wie, że zanim powstał pomysł na "Olimpię", miejscowy amatorski klub nazywał się "Pirania". Prawdopodobnie jego zawodnicy musieli stoczyć na murawie niejeden... krwawy bój.
Pierwsze poważne przedsięwzięcie realizowane przez Leopolda Knapa to właśnie przebudowa boiska. Stąd też przez kilka sezonów Olimpia trenowała i rozgrywała mecze w Horyszowie Ruskim, Zawalowie i Koniuchach.
– Czasy były inne. Brałem "cieniasa", pakowałem po kilku chłopaków, trzy szybkie kursy i zespół był w komplecie na treningu czy meczu – mówi były już prezes Olimpii Miączyn. – Bo trzeba wiedzieć, że zawsze mieliśmy drużyny młodzieżowe. Bez względu na to, w której graliśmy lidze i czy takie były wymogi licencyjne. Obecnie też posiadamy dwie grupy: trampkarzy młodszych i orlików starszych.
Dekada z "Welem"
W 2005 roku do Miączyna trafił Piotr Welcz, który został pierwszym trenerem Olimpii z prawdziwego zdarzenia.
– Przyznam się, że namówili mnie do tego Andrzej i Wojtek Rycakowie, którzy również mieli epizod w Miączynie – przyznaje obecny dyrektor sportowy Hetmana. – Cztery lata graliśmy w klasie A, aż w sezonie 2010/2011 przyszedł awans.
Od tego czasu miączynianie nieprzerwanie występują w zamojskiej okręgówce, a najchętniej wspominają sezon 2012/2013, gdy zajęli piąte miejsce, pozwalając wyprzedzić się jedynie Ładzie, Gromowi, Unii i Kryształowi.
Swoją drogą, bardzo trudno znaleźć na Zamojszczyźnie klub, w historii którego "nie maczaliby" palców bracia Rycakowie. Bądź jako trenerzy, bądź jako zawodnicy, bądź w końcu – jako postrach bramkarzy.
Po rundzie jesiennej obecnego sezonu Olimpia znajduje się na dwunastym miejscu i musi bacznie oglądać się za siebie, by uniknąć degradacji.
– Nie ma o tym mowy. Drużyna jest solidnie przygotowana, a wyniki sparingów to potwierdzają. Mamy skład, który spokojnie da utrzymanie – zapewnia pan Poldek. – Zdaję sobie doskonale sprawę, że nasza murawa w porównaniu do innych boisk przedstawia się marnie, ale dbamy o nią, jak tylko potrafimy. Kiedy przed laty powstawało boisko, jako zarząd klubu przedstawiliśmy inną koncepcję jego położenia i rozmiarów, decyzja zapadła jednak taka, a nie inna.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze