Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 18:52
Reklama Baner reklamowy FOOD P

Gimnazjaliści z Bodaczowa opisali gehennę

Wojenne losy mieszkańców Zamojszczyny są tragiczne. Niemiecka akcja wysiedleńcza objęła 110 tys. mieszkańców Zamojszczyzny. Całkowicie lub częściowo wysiedlono ludność ok. 300 miejscowości, w tym tysiące dzieci. Wiele z nich zginęło w hitlerowskich obozach oraz podczas akcji pacyfikacyjnych. Nauczyciele i uczniowie Gimnazjum im. Dzieci Zamojszczyzny z Bodaczowa (gm. Szczebrzeszyn) starają się, by o tym nie zapomniano. Dlatego zbierają wojenne relacje.
Gimnazjaliści z Bodaczowa opisali gehennę

Autor: archiwum

Młodzież przeprowadziła wywiady ze swoimi dziadkami, kuzynami i najstarszymi mieszkańcami kilku miejscowości powiatu zamojskiego (Bodaczowa, Wielączy, Nielisza, Szperówki, Szczebrzeszyna, Wolicy Śniatyckiej, Zawady). Potem je spisano. Efekty są niezwykłe, poruszające. 

Przytaczamy fragmenty tych wspomnień. 
"Pasłam krowę (...), było ok. godziny ósmej rano. (Nagle) zobaczyłam jak ludzie (mieszkańcy Bodaczowa) uciekają do lasu. Nieśli na plecach pierzyny i poduszki" – wspomina w jednej z zebranych relacji Zofia Smutniak (urodziła się w 1931 r.). "Małe dzieci boso lecą z mamą i płaczą, gdzie jest tato? Ktoś jedzie końmi, cały wóz ludzi. Podbiegłam do nich, pytam dlaczego ludzie uciekają do lasu? Sąsiad mówi, że Niemcy wysiedlają ludzi. Krowę przegnałam na podwórko, przyszłam do domu (...)". 

Pani Zofia w 1943 r. mieszkała wraz z rodziną w Bodaczowie. 10 lipca to ona przyniosła do rodzinnego domu wieść o rozpoczęciu tej brutalnej, niemieckiej akcji wysiedleńczej. Jak opisywała w rozmowie z bodaczowskimi gimnazjalistami (szkolny projekt koordynowała polonistka Dorota Ceglarz), widziała nie tylko uciekających z dobytkiem mieszkańców Bodaczowa. Zapamiętała także, iż pewien Niemiec próbował zabić uciekającego mieszkańca wsi o nazwisku Skuba. Strzelał do niego, ale mężczyzna zbiegł. 

Niemieccy, uzbrojeni po zęby, okupanci szybko pojawili się w bodaczowskich domach.
"Miałam dopiero siedem lat. Z samego rana jeszcze mama nie zdążyła mnie ubrać i nie zjadłam śniadania, a zima było ostra, wpadli Niemcy. Ja nie wiedziałam, co oni mówią, bo po obcym języku, ale zapamiętałam, że krzyczeli "halt" (...). Kazali się ubierać. Pamiętam, mama nas ubrała w kurteczki, takie jak dawniej były, a na nogach byle jakie buty" –  wspominała Władysława Matwiejczuk z Bodaczowa, która o swoich losach opowiedziała Joannie Budzyńskiej, uczennicy II klasy miejscowego gimnazjum (praca powstała pod kierunkiem Tomasza Tomczewskiego, szkolnego polonisty oraz naszego redakcyjnego kolegi). 
Mieszkańców wsi wygnano z rodzinnych domów.

"Przyszliśmy na koniec Bodaczowa, tu wtedy nie było domów, tylko rosły zboża do samego parku (znajdował się w nim pałac rodziny Zamoyskich – przyp. red.)" – wspominała Zofia Smutniak. "Po obu stronach szosy było (już) dużo ludzi z całego Bodaczowa. Niemiec chodził środkiem drogi i pilnował ludzi, ale niektórzy byli odważni. Między zbożami uciekali do parku". 
Byli tacy, którym się to powiodło. "Kiedy zorientowałem się, że to jest wysiedlenie naszej wioski, zacząłem uciekać i wraz z moją rodziną udało mi się skryć w pobliskim lesie" – opowiadał uczniom Jan Pomarański z Bodaczowa. "Słyszałem, że w czasie wysiedlenia (Bodaczowa) Niemcy znęcali się nad ludnością polską, a podczas wysiedlenia Wielączy na polach został zastrzelony mój kolega Jan Banach". 

Rodzina Smutniaków także rozważała ucieczkę. Jednak się na nią nie zdecydowali. 

"Patrzymy na szosę, jadą cztery duże samochody, pełne ludzi (...) ze Szczebrzeszyna. (Usłyszeliśmy) wielki krzyk: uciekajcie, bo wiozą nas do Zamościa za druty, na spalenie!" – czytamy dalej we wspomnieniach Zofii Smutniak. 
"Ta szosa nie była tak jak teraz, tylko nazywali ją kocimi łbami (...). Dookoła byliśmy obstawieni przez Niemców, żeby nikt nie mógł uciec" – wspominała także Władysława Matwiejczuk. "Dzieci były małe, takie jak ja, a tam staliśmy dosyć długo (...). Następnie podjeżdżały furmanki, siadali ci ludzie na te pojazdy i wieźli nas do Zamościa.
Wysiedleni mieszkańcy Bodaczowa trafili do zamojskiego obozu przejściowego. 

Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Mieszkaniec 29.12.2017 11:02
Pamiętajmy

k 22.03.2017 09:47
Brawo dla tej szkoły!

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy GOLDSUN
ReklamaBaner reklamowy Kronika Tygodnia
ReklamaBnaer reklamowy firmy Kronika Tygodnia
ReklamaBaner reklamowy b - dodatek
ReklamaBaner B1 firmy Replika
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: XYZTreść komentarza: Nie może bo budżet uchwalony musi zgodnie z nim działać inaczej RIO zaopiniuje negatywnie. Lwowskiej też nie wstrzymaData dodania komentarza: 25.04.2024, 12:12Źródło komentarza: Zamość: Na Karolówce przebudowanych zostanie kilka drógAutor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Zabrać socjal pasożytom pokroju pana buraka i dać na pocztę. Pieniądze sto razy lepiej wydane.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:37Źródło komentarza: Strajk na poczcie. Uwaga, to oznacza utrudnienia dla klientów [KOMUNKAT ZWIĄZKOWCÓW]Autor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Likwidują coś w jednej z najszybciej wyludniającej się gminy w całym kraju? Niemożliwe.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:33Źródło komentarza: "Nie" dla likwidacji! Znowu stają w obronie poczty w DołhobyczowieAutor komentarza: NormalnyTreść komentarza: Proste rozwiązanie zabrać socjal takim pasożytom jak pan burak i dać na pocztę. I tak z moich podatków to idzie więc wolę takie rozwiązanie.Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:31Źródło komentarza: "Nie" dla likwidacji! Znowu stają w obronie poczty w DołhobyczowieAutor komentarza: klikTreść komentarza: Jenot to sobie może , zaorać las, tam gdzie jego miejsce!Data dodania komentarza: 25.04.2024, 11:30Źródło komentarza: Zamość: Nieoficjalne wyniki wyborów. Rafał Zwolak nowym prezydentemAutor komentarza: no nie "normalny" ?Treść komentarza: najwięcej ma do powiedzenia sbecki emerytData dodania komentarza: 25.04.2024, 11:19Źródło komentarza: Zbliża się sezon komunijny. I liczenie wydatków. 250 zł od talerzyka to początek
Reklama
Reklama