Sytuacja zaczęła się komplikować w zeszłym tygodniu. W piątek (15 czerwca) na 220 zatrudnionych pielęgniarek na zwolnieniach lekarskich przebywało ok. 40 pań. To sparaliżowało pracę zakładu. – Szpital funkcjonuje, ale w zwolnionym tempie – rozkłada ręce dyrektor placówki Tomasz Kwiatkowski. – Nie przyjmujemy pacjentów w planowym trybie ani w trybie nagłym, który wymagałby hospitalizacji.
Osoby, które np. ucierpiały w wypadkach komunikacyjnych, kierowane są do innych szpitali – w Janowie Lubelskim, Szczebrzeszynie, Zamościu, Leżajsku czy Nisku. – Przyjmujemy jedynie pacjentów na leczenie ambulatoryjne – mówi dyrektor Kwiatkowski.
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Jest tajemnicą poliszynela, że biały personel od kilku lat domagał się podwyżek. Tomasz Kwiatkowski zapewnia, że pielęgniarki poszły na zwolnienia bez formułowania postulatów. – Na spotkaniach z pracownikami pojawiały się głosy od pielęgniarek, że ich wynagrodzenia są za niskie i że chcą podwyżek, ale nie dostałem jednak żadnego oficjalnego komunikatu dotyczącego np. proponowanych kwot – opowiada dyrektor szpitala.
Napisz komentarz
Komentarze